A czy coś w tym złego? Milion filmów o miłości i w każdym z nich musi być pokazane jak odmienia ona nasze życie? Dlaczego tak bardzo chcemy, żeby miłość zwyciężyła i oczekujemy na końcu happy endu? Sądzę, że pragniemy tego czego nie dostajemy w naszym życiu, czego nam brakuje. Chemy czuć się oszukani; chcemy, żeby film i przesłanie które ten ze sobą niesie podbudowało nas, pokazało, że miłość i dobro zawsze zwycięża. Ty napisałeś/aś, że historia miłosna nie wypiera negatywnego przesłania filmu co jest wadą, a dla mnie jest to właśnie zaleta. Powiem więcej, po cichu liczyłem nawet,<SPOILER>że w pierwszą rocznicę śmierci główny bohater popełni samobójstwo.</SPOILER>

Wiem, że to dziwne, ale taki porządne uderzenie realności naszego świata podoba mi się, choć pewnie nie sprzedałoby się.

Jeśli to jest dziwne to nie jesteś sam/a :) Doceniam "Jeden dzień" właśnie z powodu takiego a nie innego zakończenia. Dość mam happy endów, choć i takie zdarza mi się z przyjemnością obejrzeć. gry270 wspomniał/a, że to film o przegranym i zmarnowanym życiu, można i tak na to spojrzeć. Ja mam inne zdanie. Sądzę, że to film o życiu, któremu los za sprawą tragedii dał szansę zmiany na lepsze. To film o tym, że należy czerpać z życia garściami bo nigdy nie wiadomo co będzie jutro. I to, według mnie jest jak najbardziej pozytywne.

Uważam dokładnie tak samo. Ja z tego filmu wyniosłam raczej naukę by robić to co chce sie robić i być z tym z kim chce się być, bo nigdy nie wiadomo ile nam zostało czasu. Według mnie film świetny i niebanalny.