PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=571418}

Jeden dzień

One Day
7,5 169 144
oceny
7,5 10 1 169144
5,1 14
ocen krytyków
Jeden dzień
powrót do forum filmu Jeden dzień

Film on seksoholiku

ocenił(a) film na 3

W sposób w jaki to przedstawili w filmie, to między głównymi bohaterami było co najwyżej
pożądanie a nie miłość. Generalnie film o samych patologiach od A do Z. Nie będę ich wymieniał,
bo opisałbym całą fabułę. Nie ma w filmie nic wartego zobaczenia lub naśladowania. Taka pseudo-
głębia o pseudo-przyjaźni (bo jednak jeden dzień w roku to tylko w wyobraźni autora może starczyć
na utrzymanie prawdziwej przyjaźni, jeżeli nie jest jeszcze ugruntowana). Żałuję, że dałem się
skusić wysoką oceną i dużą ilością pozytywnych komentarzy.

ocenił(a) film na 8
Tad

Chyba nie obejrzałeś filmu: bohaterowie nie spotykali się raz w roku, tylko jeden dzień w roku jest pokazany w filmie. Można to wywnioskować chociażby z ich rozmów.

ocenił(a) film na 3
JulianneGirl

To raczej oczywiste że obejrzałem, bo inaczej bym nie oceniał. Nawet gdyby spotykali się codziennie nie zmieniłoby to mojej ogólnej opinii o tym filmie.

ocenił(a) film na 7
Tad

Ewidentnie nie zrozumiałeś tego filmu. Może trzeba być wrażliwszym, może doroślejszym - a może (patrząc na mnie) nie koniecznie, ale film jest o życiu, miłości, przyjaźni, stracie, upadkach i wlotach.

ocenił(a) film na 3
dariusgromnicki

Musieliśmy chyba oglądać różne filmy. Są filmy pokazujące piękno miłości i przyjaźni i też jej trudnych aspektów. Tutaj nie ma ani jednego ani drugiego. To, co pokazali w filmie to jest nie żadna miłość, co najwyżej jakieś niezdrowe zauroczenie. Na dodatek same upadki. Wzlotów nie było - każdy z bohaterów męczył się przez całe życie w jakiś sposób i skończył w życiu większą czy mniejszą porażką i nikt nie osiągnął ani celu ani szczęścia. Na dodatek mężczyźni pokazani są jako życiowe ofermy, nieudacznicy albo po prostu bez smaku (pianista). Nijak się ten film ma do czegoś prawdziwego.

ocenił(a) film na 5
Tad

bardziej oddający realne życie byłby, gdyby obojgu świetnie się układało i osiągaliby wszystkie zamierzone cele ;) ? Powiedzmy sobie szczerze, film byłby nudny, gdyby pokrywał się w 100% z rzeczywistością.

ocenił(a) film na 3
rul

Prawdziwe życie nie ma w sobie nic z nudy, bo zakłada ciągły rozwój i dążenie do dobrych, a najlepiej szczytnych celów. Jakie cele, takie życie. I nie chodzi o osiągnięcie ich w 100%, tylko o dążenie do nich w 100%. Dlatego bardziej ambitne byłoby pokazanie jak dojść do czegoś dobrego i jak pokonać przeszkody po drodze. Zdegenerować się i być nieudacznikiem to każdy potrafi bez żadnego wysiłku. Jak komuś, czytając to, wydaje się nieprawdopodobne wyrwanie z szarej rzeczywistości to najwyraźniej tym bardziej taki film by się przydał.

ocenił(a) film na 8
Tad

Podejscie do życia, ktore przedstawiasz jako życie bez nudy to totalny perfekcjonizm, ktory rzadko prowadzi do prawdziwego szczęścia. Szczęscie polega na tym, ze potrafimy cieszyć sie z tego co mamy, nawet jesli nie zrealizujemy swoich idealistycznych celów.

ocenił(a) film na 3
Lolipop_Girl

Chyba nie zrozumiałaś co napisałem. Życie bez nudy to perfekcjonizm? A co ma jedno do drugiego? Życie bez nudy nie prowadzi o szczęścia? A co, wg ciebie nuda prowadzi do szczęścia? Cieszyć się tym co masz - jak najbardziej. Ale dążyć dalej. I nie chodzi o realizowanie swoich idealistycznych celów tylko życie pełną gębą tak jak potrafisz najlepiej. I bez nudy. Ale to tego trzeba jednak mieć ten konkretny cel.

ocenił(a) film na 8
Tad

Wydaje mi się, że płaszczyzna oceny filmu powinna przebiegać według innnych wzorców, anizeli szablonu :czy to faktycznie mogło mieć miejsce". "One day" jest obrazem bardzo dobrym ze względu na możliwośc daleko posunietej identyfikacji z bohaterami. Nic tu nie jest na siłę, niczym w taniej komedii romantycznej. Najważniejszą rolę pełnią emocje.

ocenił(a) film na 3
lucjusz1201

Moje powody oceny filmu są przejrzyście wyłuszczone w pierwszym poście i prawdopodobieństwo wystąpnienia tej sytuacji nie było głównym kryterium. Z pozostałą wypowiedzią jak najbardziej się zgodzę - bardzo dobry obraz, ale wypaczony i patologiczy. Możliwość identyfikacji z bohaterami dzięki wszechobecnej emocjonalności - oczywiście ale nie chciałbym się identyfikować z seksoholikiem albo nieudacznikiem - a emocjonalność w życiu dojrzałego człowieka nie może być siłą decyzyjną, bo donikąd to nie prowadzi. Dzięki temu postowi właśnie zrozumiałem dlaczego w filmie patologie były tak sugestywne - bo właśnie emocje grały główną rolę w życiu tamtych ludzi. Jeżeli jednak morałem filmu miało być "nie kierujcie się emocjami, bo tak skończycie" to był bardzo dobrze ukryty.

ocenił(a) film na 5
Tad

Podpisuję się pod tym, też jestem zszokowana tak wysoką oceną, choć domyślam się, że po prostu takie filmy trzeba oglądać w odpowiednim (nastoletnim) wieku. Wtedy może to działa i nie zauważa się takich szczegółów jak to, że główny bohater to szmata, a Emmie to już naprawdę trzeba współczuć życia. Przez 20 lat być nieszczęśliwie zakochaną w jednym facecie, srly? A to nie jest tak, że człowiek się zmienia, ewoluuje i dojrzewa? Mam wrażenie, że to adaptacja jakiejś prozy XIX wiecznej... Też nie widziałam tam za wiele przyjaźni, za to dużo toksycznych relacji. Film w żadnym wypadku nie jest romantyczny, co najwyżej można skwitować: No tak, czasem takie związki się zdarzają - on - dupek, ona - męczennica, łapiąca z wdzięcznością ochłapy z jego czasu... aż w końcu jemu się nie układa na całej linii, a ona jest jedyną kobietą na świecie, której jeszcze nie przeleciał i nadal go lubi. No tak, czasem tak to wygląda. Smutne. Należy współczuć takim parom pseudoprzyjaciół.

ocenił(a) film na 3
nynavee

Dziękuję, że ktoś rozsądny się wypowiedział.

ocenił(a) film na 9
nynavee

@Tad - przeczytałem wszystkie wpisy. Nie zgadam się z Tobą, ani co do światopoglądu, ani co do oceny filmu. Rozumiem, że Twoja ocena (3) to ilość filmów jakie widziałeś i dla ułatwienia tak sobie je oznaczasz... Chętnie podyskutuję jeśli masz ochotę.
@nynavee - Aleś sobie spaskudziła film, kobieto! Powiem tak. To jeden z najpiękniejszych "babskich filmów", jaki udało mi się zaliczyć. "Babskie" to takie, w którym zakochanie (nie miłość) trwa wiecznie i może zmienić wszystko. Trzeba wziąć na to poprawkę, gdy się siada przed ekran ;)
Czujnym okiem, choć surowym oceniasz bohatera. Napiszę to co Ty, ale po swojemu. Większość z nas (pewnie Ty i ja też) żyjemy tak, jak nam na to warunki pozwalają. On był przystojny, pewny siebie, uroczy, popularny i bogaty. Z drugiej strony był związany przez matkę emocjonalnie, tak mocno, że dopiero jej śmierć otworzyła go bardziej na prawdziwe relacje z innymi kobietami. Nic dziwnego, że siał spustoszenie wokół siebie i w sobie - zbyt wcześnie osiągnął zbyt duży "sukces", żeby połapać się, że to porażka. W końcu mama umiera, a pieniądze i sława się kończą. Jako człowiek wolny doznaje uzdrowienia - uczy się i (jak w każdej bajce) wreszcie umie kochać. Przez resztę filmu (aż łezka się w oku kręci - nie mnie, ale powinna) będzie wracał do wspomnieniami do chwil, do szans, które stracił. Będzie do nich wracał, żeby je odczarować. Oczywiście na próżno - pozostaną w nim jak wyrzut sumienia, że zmarnował tyle lat, sobie i tej, która go wreszcie uratowała swoją miłością. Ponieważ ona odeszła a on został "za pokutę", pokazane jest, że został, żeby być przyjacielem swojej córki i nauczyć jej tego, co w życiu jest najważniejsze - taki ckliwy happy-end.
Jeśli miałbym za coś odejmować gwiazdki to za źle dobraną Anne H.. Grała wspaniale, ale z tą urodą to przesada! Trzeba jej było dokleić włosy wystające z nosa i pomalować zęby na czarno żeby była wiarygodna...
OK, po odjęciu wszystkich możliwych gwiazdek wychodzi 8. Skąd Ci się to 5 wzięło?

ocenił(a) film na 5
mantyka

Może kiedyś zdarzy mi się obejrzeć jeszcze raz ten film, pamiętając twoje uwagi (bardzo ciekawe zresztą) i może w inny sposób spojrzę na niego. W komediach romantycznych zawsze najważniejsze jest to czy kupuję tę miłość czy nie. Niestety tej nie kupiłam, nie czułam empatii w stosunku do bohaterów, nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego wciąż trzymają się razem. Być może część winy ponosi za to nietrafiona obsada, która powstała w zasadzie na opak. Szarą myszkę gra przepiękna gwiazda Hollywood, a playboya mało (a na pewno mniej niż Anne) znany aktor bez charyzmy (tak, to tylko moja opinia). Może gdyby było na odwrót uwierzyłabym w pokrętną miłość obojga bohaterów. A tak to był to dla mnie film o tym jak przepiękna Anne Hathaway z jakiegoś niezrozumiałego powodu ugania się za niewartym jej dupkiem, do którego powinniśmy czuć empatię. Nie, no po prostu nieXD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones