Przez cały film nic się nie dzieje, a główne postacie wywołują u mnie więcej emocji negatywnych, niż współczucia. Film może w zamyśleniu miał być głęboki, ale w rezultacie był zupełnie o niczym.
Przemijanie, czyli śmierć (w tym wypadku głównej bohaterki)? Co w tym trudnego do zrozumienia? Ludzie umierają. Uwierz mi, większość pięciolatków ma tego świadomość (być może nie wiedzą z jakich powodów, ale sam fakt śmierci nie jest dla nich nowością).
Poza tym, użyłam metafory. Jasne, że pięciolatek nie zrozumie - na przykład - że po seksie ludzie czasem oczekują od siebie czegoś więcej. Ale chyba nie o to chodzi w tym filmie.
Nie tyle chodziło mi o śmierć co o ten czas, który nieubłaganie płynął. Minęło wiele lat zanim zrozumieli, że z nikim innym nie będą tak szczęśliwi jak ze sobą i może wszystko inaczej by się potoczyło gdyby wcześniej na to wpadli...
Nie wiem, do czego ta rozmowa prowadzi. Mam być mecenasem wszystkich pięciolatków? Chodziło mi o to, że przesłanie tego filmu jest tak proste i banalne ("miłość jest wieczna"?, "prawdziwa miłość czeka za zakrętem"?, "każdego w życiu spotka prawdziwa miłość"?, "trzeba umieć pogodzić się ze stratą, ale bez obaw, prawdziwa miłość na zawsze pozostanie żywa w twoim sercu"?, eh...), że nawet zrozumie je małe dziecko. Tak, główne przesłanie zrozumie, ale nie wchodźmy w dywagacje, które konkretne wątki są, a które nie są jasne dla pięciolatka, bo i czemu to ma służyć? To jest jeden z tych filmów, którego po prostu nie da się nie zrozumieć, bo nie niesie ze sobą żadnych nowych, ciekawych prawd, ciekawej historii. Podobne historie kino serwuje nam od dziesiątek lat!
No dobra, Ciebie ten film nie zaciekawił a ja oglądałam z zapartym tchem.
Odnośnie pięciolatków - zdania nie zmienię. Pozdrawiam.
Wydaje się, że wątek już się zakończył, ale pozwolę się jeszcze wtrącić. Myślę, że z opinią, że film zrozumie 5 latek głęboko przesadziłaś, ale domyślam się, że napisałaś to trochę bezwiednie, nie spodziewając się niczyjej reakcji.
Film genialnie pokazuje jak wielki wpływ na życie człowieka mają jego decyzje, nawet te które podejmuje niezupełnie świadomie. Dla mnie przesłanie filmu jest takie, że szczęście czy też miłość nie zawsze będą czekać na człowieka aż ten będzie gotowy je przyjąć. Może to i proste, nieciekawe przesłanie, jednak mi się podoba :) Pozdrawiam.
No bezwiednie to na pewno nie, pisałam to zupełnie świadomie.
I wcale nie przesadziłam. Hej, fabuła wszystkich filmów o księżniczkach przeznaczonych dla dzieci to ksero fabuły połowy melodramatów! Sama mam pięcioletnią kuzynkę na etapie Arielki, Belli, Aurory, Śnieżki i Kopciuszka, i myślę, że tak prosty melodramat łyknęłaby jak cukierki w Halloween. Aczkolwiek nie sprawdzałam, nie chcę dziecku niszczyć zalążków dobrego gustu.
tak trochę się z Tobą zgadzam. spróbowałam obejrzeć "Jeden dzień" (dość dawno temu) i po prostu mnie nudził, kompletnie nic się nie działo, jakoś tak mdło. nie dotrwałam wtedy nawet do końca i zdziwiona słuchałam zachwytów nad tym filmem szczerze nie wiedząc, co się tam mogło komukolwiek podobać.
postanowiłam go jednak nie skreślać, nie wystawiłam oceny. może miałam nieodpowiedni nastrój, czy coś. :O niedługo zabieram się za ponowne obejrzenie, może tym razem dostrzegę to "coś", czego wcześniej nie widziałam.
albo i nie.
myślę,że gdybyś przeczytała najpierw książkę twoje odczucia byłyby zupełnie inne. Płakałam nad książką,a co dopiero oglądając go,piękny film i doskonale dobrani aktorzy.
Nie czytałam ksiażki niestety, ale film mi się podobał. Zgadzam się ,
deadchicken że może go nie zrozumiałaś? Może po prostu nie Twój gatunek. Film dobry, mimo wszystko zaskakujący i poruszający, warty obejrzenia na pewno. ;)
Przeczytałam książkę i byłam nią zachwycona. Uparłam się, że pooglądam film i to był błąd. Da się pooglądać, jest nawet całkiem miło, ale filmowi czegoś brakuje. Jest pusty, zawiera może 10% emocji bohaterów książki. Fabuła okrojona kompletnie, rezyserowi brakło pomysłu na własną interpretację... Puste odegranie ważniejszych wydarzeń. ot, co.
Z pewnością nie jest o niczym!! Do mnie trafił :)
Jeden z moich ulubionych. Polecam.
Zgadzam się. Szykowałam się na dobry film, na którym można się choć wzruszyć, a może nawet popłakać, ale po obejrzeniu godziny filmu już nie wytrzymałam i musiałam wyłączyć. Może końcówka jest ciekawa, nie wiem, ale szczerze to gdzieś mam męczenie się nad większością filmu, żeby zobaczył ładne 10 min -.-
A Mnie 'Jeden dzień' się bardzo podobał. Nie uważam wcale, żeby był jakiś specjalnie 'głęboki', no ale nie wszystkie filmy muszą takie być, prawda? Niemniej ryczałyśmy z koleżanką podczas oglądania parokrotnie.
Moze i był poruszajacy w pewnych momentach ale denerwujace jest to, że nie wiadomo nic wiecej poza tymi 15 lipca cos się zaczeło a potem nagle juz ten nastepny rok, ten ma dziewczyne, nie waidomo co z tamta , masakra i, liczyłam na wiecej
Dokładnie, a to że głowna bohgaterka zmarła nie czyni go dramatem .. Po prostu komedia romantyczna jakich wiele z niezbyt szczęśliweym zakończeniem. Ale oglądajać go z myślą że to dramam w połowie filmu wiedziałam że któreś umrze.
Kazdy czlowiek jest inny i kazdy ma inne odczucia po gladnieciu tego filmu. Nie ma sie o co klocic, dla niektorych film jest beznadziejny, bez akcji a dla innych wspanialy i wzruszajacy. Moim zdaniem film byl swietny mimo iz podeszam do niego z poczatku niechetnie. Polecam ten film, na prawde mozna sie w niego wczuc i zrozumiec sytuacje w jakiej znalezli sie bohaterowie.
Zgadzam się,jakoś ten film nie wywołał u mnie emocji i do tego ten angielski akcent..............nie wiem dlaczego ale u Jasona Stathama jakoś mnie nie wkurza.