Biorąc pod uwagę aktorów grających główne role miałem nadzieję na MEGAHIT.
Negatywnie mnie zaskoczył ten film...Prawdziwe dno, jeżeli porównać poprzednie filmy
Sturgessa i Hathaway.. Chociaż chwilami nie było tak źle i w sumie nie żałuję, aż tak bardzo,
że obejrzałem "Jeden dzień", bo chyba załapałem przekaz :)
Żeby nie było.. Ja staram się doszukać jakieś przesłania w każdym normalnym filmie (nie piszę tu np o American Pie :P).
Również zaznaczam, że wyczuwam tu powiedźmy "lekką" ironię..
Według mnie chodzi i niemarnowanie czasu na jakieś marne balangi i łatwe siksy, tylko od razu jak się bawić to na całego. :)
coś w ten deseń, ale nie końca... nie chce mi się rozpisywać... I tak tego nikt nie doceni, a co najwyżej skrytykuje ;(
Dla mnie przesłanie tego filmu to nie czekać na nie wiadomo co tylko od razu działać za głosem serca. Strasznie poirytował mnie ten film, z 16 lat spotykać się z "przyjacielem" (od początku było wiadomo że to nie jest tylko przyjaźń, ale z jakiś powodów oboje nie chcieli tego zaakceptować i na siłę szukali kogoś innego), przy tym trwać w nieszczęśliwym związku i po kilkunastu latach tej nędznej tułaczki dopiero przejrzeć na oczy?? Mam nadzieję że ja tak nie będę miała, takie życie to nie dla mnie...
Z jednej strony masz rację ale z drugiej myślę, że ich miłość była wtedy dojrzalsza, oboje dużo przeszli do tego czasu i już wiedzieli co się dla nich liczy. Gdyby tak byli ze sobą od początku, różne niepowodzenia i przeszkody mogły nie najlepiej wpłynąć na to uczucie, a tak było widać że oboje dojrzeli i, gdyby nie to co się stało, zostaliby razem do końca...
A ja myślę że ten film jest genialny! Dla mnie film Zmierzch to totalne dno (chociaż książka the best). Mnie zupełnie nie rozczarował;p
American Pie też niesie ze sobą przesłanie ;) I to tak do bólu proste i oczywiste, że nie ma się czego doszukiwać.
Co do "one Day" Ten film był dość złożony. Podobało mi się pokazanie, że życie nie polega na zabawie, alkoholu, szaleństwach, zaliczaniu panienek... Życie to coś więcej. Nie chodzi tu tylko o miłość do Emmy, ale też relacje z rodzicami, przyjaźnie, pasje, sens życia, cele do których warto dążyć,a przede wszystkim zwraca uwagę na małe/wielkie rzeczy, z których składa się szczęście - nie przegapmy ich, tak jak zrobił to Dexter.
Słynne "Carpe diem" nie oznacza korzystania z chwili, zabawę, hedonistyczny styl życia... "Carpe diem" to smakowanie życia i rozkoszowanie się nim. Dostrzeganie sensu i piękna w tym co nas otacza, nie pozwolenie by nam to uciekło.
Pod tym względem film jest genialny, natomiast całość oceniam na 6/7.