Dla jednych może być nudny, banalny, przewidywalny (chyba za dużo filmów już widziałam, bo zakończenie nie zaskoczyło mnie wcale), ale dla mnie - piękny. Po prostu. Wszystko wyłożone na tacy, żadnych niedomówień (to może być minus dla osób lubiących rozgryzać fabułę i analizować np. wieloznaczeniowość zakończenia).
Świetna obsada. Średnio lubiana przeze mnie Anne Hathaway i Jim Sturgess (którego widziałam pierwszy raz - wow) - świetna chemia.
Komu go można polecić? Tak naprawdę każdemu. Nastawiałam się na babskie kino i sądziłam, że mąż się zanudzi. Mąż był równie poruszony jak ja.
Piękny film. Jeden z tych, które chce się mieć na półce.
8/10.
właśnie, dokładnie - jeden z tych, które chce się mieć na półce. Dla mnie ludzie, którzy piszą, ze taki film jest banalny, przewidywalny, chyba nie wiedzą na co patrzeć, jakby czepiają się na siłę. Ja obejrzałam go wczoraj, a dziś jak wspominam niektóre sceny 0 wciąż chce mi się płakać. Na pewno obejrzę go jeszcze kiedyś...