Spaghetti nie wolno jeść codziennie. Zawsze smakuje mi najbardziej dopiero gdy oglądam je po dłuższej przerwie :)
"Jeden srebrny dolar" to opowieść o byłym żołnierzu Południa, który wyrusza w świat poszukując swojego brata. Okazuje się, że młody wplątał się w grubszą aferę. I tak pokrótce przedstawia się fabuła, której nie mogę zdradzić zbyt wiele bo najwięcej niespodzianek czeka nas na samym początku. Później już robi się z tego standardowy włoski western. Czyli film krwawy, dynamiczny i wciągający.
Giuliano Gemma jest ok. Oglądając ten film, czasami nawet zapominałem że go nie lubię. To aktor dwóch min, ale podczas strzelanin radzi sobie nie najgorzej, prócz naciskania spustu stosując serię uników. Szkoda że zabrakło mu godnych siebie przeciwników, bo czarne charaktery są totalnie bezbarwne i zapewne za 2 dni zapomnę zupełnie jak wyglądali.
Sam scenariusz okazuje się za to całkiem niezły. Owszem, nie wychodzi poza pewne ramy, ale napisano go z dbałością o szczegóły. Żaden gadżet jaki znajdzie się w rękach bohatera, nie pojawia się przypadkiem. Miło, że pojawia się także sporo stron konfliktu, które twórcy z pomysłem dzielą na jeszcze mniejsze grupki. Dzięki tej zagrywce na ekranie wciąż dochodzi do kolejnych konfliktów, a widz nie ma szans by się nudzić.
Mocne 6 się należy. Gdyby była tu chociaż jedna barwna, oryginalna postać podwyższyłbym tę notę. Niestety o tej przyprawie zapomniano. Nadal jednak to była dobra kolacja.