Czy ja jestem jakaś przewrażliwiona, czy ktoś jeszcze na nim płacze? Ja, patrząc jak choroba zabiera Kate życie, a na koniec ta kobieta umiera, ryczę jak głupia. Jest wiele dramatów tego typu, np. "Pokochaj moje córki", ale na tym pod koniec nie widziałam nic, z wyjątkiem chusteczki chigienicznej. Boże, czy ktoś na nim jeszcze płakał?
Oczywiście, przecież to jest straszne! Tak płakałam jeszcze na "Pokoju Marvina" i na "Bridges of Madison County". Ale film musi być naprawdę wzruszający, żeby mnie do takiego stanu doprowadzić...
I mnie poniosło. A to naprawdę świadczy nie tylko o dobrym scenariuszu, zdjęciach, muzyce, ale także, a raczej przede wszystkim, o niesamowitej ekspresji aktorskiej, którą zaprezentowała głównie Meryl Streep. Dla mnie 10/10. I spokojnie mogę napisać, że jest to film, który znajduje się w moim top 15 oraz w top 5 najlepszych filmów w których zagrała Streep. Końcowa piosenka o tym samym tulule (Bette Midler) towarzyszy mi do tej pory i przypomina o filmie oraz o tym co jest najwazniejszą rzeczą.
to co naprawdę wzrusza w tym filmie to jego szczerość. on nie wymusza łez jak większość ckliwych dramatów, on wzrusza autentyzmem historii. Przepiękny film.