Kiedy zobaczyłem obsadę byłem pełen nadzieji - 2 świente aktorki - nr 1 Meryl Streep i piękna Renee Zelwegger - pomyślałem - prawdopodobnie bardzo dobry dramat/film obyczjowy... jednak już w czasie oglądania czas zaczął mi się strasznie dłużyć i pomimo dobrych ról dwóch głównych bohaterek film stawał się coraz bardziej nie do zniesienia... szkoda... pomysł dobry - obsada obiecująca tylko realizacja słaba
miałem wielką nadzieji że obejrze coś co wywrze na mnie duży ślad i pozostanie w mej pamięci bardzo długo,ten film okazał się mimo kilku ciekawych i dobrych momentów - bardzo rozlazłą produkcją, mimo dobrego aktorstwa brakło iskry - czegoś co różni film wyjątkowy od średniego, czasem ospałego dramatu - a ten niestety jest nie najlepszy - moja ocena 6/10...
Jestem wielkim fanem talentu Meryl Streep, ale zawsze staram się być obiektywny. Zgadzam się z Tobą w 100%. Też dużo się spodziewałem. Film był niezły, też miałem momenty kiedy mnie nudził, ale drugi raz chyba bym już nie oglądał. Też dałem 6/10.
Pozdrawiam ;)
Nic dodać, nic ująć. Mógł być z tego dobry film, a powstała telewizyjna produkcja do obejrzenia w nudny wieczór.
Muszę się zgodzić. Film "życiowy" i podejmujący ważny temat roli społeczno-rodzinnej współczesnych amerykańskich kobiet, do tego z tragicznym finałem itp. Co z tego, kiedy po prostu nuuuddny. Hurt i Zelweger specjalnie nie pomagają. Natomiast co do Meryl, to nie jest jej najlepsza kreacja, ale i tak podnosi moją ocenę o dwie gwiazdki.