Nie czytałam książki, po pierwszych 30-stu minutach uważałam ten film za średni, po kolejnych 20-stu za słaby tudzież bardzo zły.
Od momentu, kiedy na ekranie pojawił się Javier Bardem (który akurat jest mi obojętny jako aktor), film zyskał, akcja przyspieszyła, w końcu "coś się zaczęło dziać", nawet zaczęło być nieco zabawniej, a na koniec stwierdziłam: "I nie mogło być to nieco wcześniej zamiast na 30 czy 20 minut przed końcem?"
Większość filmu miałam ochotę dać 2/10 (ewentualnie uznać film za słaby). Ale kiedy już chciałam przełączać, pojawił się ten Bardem i zaczęło być ciekawiej dlatego film ujdzie w tłumie.