Zjedz coś, by poczuć się lepiej po seansie, módl się, by takie filmy więcej nie powstawały, szlochaj bo niestety powstają. Dawno nie widziałem tak nudnego filmu, dlatego radzę omijać z daleka, a w tym czasie poczytać "Kubusia Puchatka"(on też miał niezły apetyt, ale jego problemy były prawdziwe) lub "Projekt Szczęście" Gretchen Rubin, która też szukała szczęscia, ale przynajmniej nikogo nie skrzywdziła i zmieniła swoje życie nie zmieniając go. Czy tak nie lepiej?
Właśnie wczoraj obejrzałam ten film. Ciężko mi było dotrwać do końca, ale niestety jak już zacznę oglądać jakiś film to lubię wiedzieć jak się skończy :) Przez cały film prawie nic się nie działo. Tak jak w tytule, kobieta ciągle się obżerała i w dodatku sama nie wiedziała czego chce od życia :/ 140 minut to stanowczo za długo na taką mękę...
Osobiście jestem wielkim fanem Julii i nie potrafię wypowiadać się obiektywnie na temat jej gry aktorskiej, bo wg mnie zawsze jest bardzo dobra albo wręcz genialna. Jeżeli chodzi o film sam w sobie, to uważam, że jest to film o odnajdywaniu siebie i swojego prawdziwego szczęścia. Kosztowania wszystkiego co najlepsze z rzeczy prostych. Film nie jest zły czy tragiczny, nie można go do takich wg mnie zakwalifikować. Jeśli zaczniemy oglądać film doszukując się tylko jakieś akcji a nie zaczniemy szukać jego głębszego sensu, to go nie zrozumiemy.
Potwierdzam, nuda niemiłosierna. Jestem cierpliwa i wiele zniosę, ale tutaj absolutnie nic nie wciąga, nie sprawia że czeka się na dalszą część. Jedyne jasne punkty tej nudy to głos veddera i neila younga w ścieżce muzycznej. Chociaż dodam, że lubię oglądać filmy "przegadane".
Również się wynudziłam, miałam nawet przez chwilę myśli, żeby może sobie całkiem odpuścić oglądanie(tak po jakiś 15 minutach), ale już tak mam, że jak coś zacznę to chce dokończyć. Ale tak jak myślałam, do samego końca żadnej rewelacji... Nie polecam.
Nie da się ukryć, że film się strasznie dłuży i momentami jest bardzo ale to bardzo nudny. Aczkolwiek jeśli chodzi o dobre strony, to podobał mi się sposób przedstawienia poszczególnych miejsc, kultury i zwyczajów w nich panujących, no i przede wszystkim cudowne widoki.
Śliczne obrazki, śliczne obrazki i śliczne obrazki... i tyle. Film miał być chyba jakimś drogowskazem dla zagubionych, ale wyszło z tego tanie filozofowanie.
Nie mówię, że film jest arcydziełem - bo za takowe go nie uważam - ale muszę przyznać, że po przeczytaniu książki ogląda się go zupełnie inaczej.
Jeśli do zrozumienia filmu potrzebna jest książka, to marna ekranizacja z tego wyszła.
Jak dla mnie straszna szmira i do tego nudna.
Książka w ogóle nie nadaje się na sfilmowanie - bo jest refleksyjna i wzbudzająca przemyślenia u czytelnika...
Co prawda film dałoby się zrobić ciekawiej, ale krócej - już nie.
Lepiej nie ujęłabym istoty tego filmu niż autor tego wątku! Jedynie te czynności wykonałabym w innym celu: jedź - by jakoś przeżyć te 2,5h i np. delektować się chipsami, módl się żeby film szybciej się skończył i szlochaj, że straciłeś(aś) tyle czasu na oglądanie takiego dennego filmu :(
Jakbym chciała poznać zwyczaje i kulturę panujące w różnych krajach to włączyłabym sobie Nationale Geographic...
szkoda czasu
'Jakbym chciała poznać zwyczaje i kulturę panujące w różnych krajach to włączyłabym sobie Nationale Geographic...'
Takie zdanie jest kompletnie... bez sensu. To, że tematyka Ci nie odpowiada to już nie jest wada filmu - sama go wybrałaś : )
To zdanie było odnośnikiem do powyższej wypowiedzi Gofer_Gofer ;) ale masz rację - sama film wybrałam i niestety mordowałam sie przez ten czas. Ale przynajmniej po jakiejś godzinie wzięłam się za prasowanie hehe a film sobie leciał, aż w końcu się skończył :P
pozdrawiam
Nie rozumiem dlaczego go po prostu nie wyłączyć, skoro jest taki masakryczny... ja do prasowania wolę sitcomy ; p