Oglądałem już ten film parę razy i muszę powiedzieć tyle- bardzo dobry film Pokazuje on ile siły i wytrwałości może dać człowiekowi miłość. Sam nie lubię Niemców, wiem jakie 'cuda" wyprawiali w mojej okolicy podczas II wojny światowej, ale podczas filmu najlepiej zapomnieć że jest to były żołnierz Wermachtu a patrzeć na niego przez pryzmat człowieka który chce wrócić do domu, żony i dzieci. Ostania scena najlepsza, podczas niej naszła mnie refleksja- ilu Niemców nie doczekało się na takie powroty do domu? I to wszystko przez jednego chorego człowieka... 8/10.
PS: Podczas oglądania filmu odkryłem małą ciekawostkę. Można ją zobaczyć w tym filmie >>>> http://www.youtube.com/watch?v=9FrutzujJZA&t=15m11s (od 15min 11s do 15min 35s) . Na początki widzimy że Klemens kładzie się spać na gołej desce, rano natomiast kiedy przyjeżdża po nich transport z obozu wokół niego jest kupę słomy. Taka mała ciekawostka ale od razu zwróciła uwagę.
Ten film może nazywać się "prawdziwa definicja wytwałości". Możnaby pokazywać go w szkołach średnich i uczyć wytrwałości w życiu, bo to ono często determinuje sukces.
Tja w polskiej szkole ucz wytrwałości... Napycha się młodzież ideałami, uczy się ich nie wiadomo czego a potem magistrzy idą na zmywak do Anglii lub do Hiszpanii na oliwki bo liczy się ilość a nie jakość-.-. Niemniej film uczy wytrwałości i nie tylko.