Co do generalnych założeń Twojej tezy - zgodzę się - Niemcy (chcę uniknąć jednak uogólnień) są narodem specyficznym, co pokazywała historia ale nie o tym jest ten film przecież... Film jest opowieścią o człowieku a nie o Niemcu czy Rosjaninie - wydarzenia historyczne nadają tła tej opowieści, w której główną rolę gra siła woli a nie narodowość bohatera. Nie współczując niewinnemu człowiekowi stawiasz się tym samym po stronie oprawców, jakiejkolwiek nie byliby oni narodowości. Człowieczeństwo i cierpienie nie ma barw narodowych. No cóż - nikt nie neguje tego że to Niemcy napadli na Związek Radziecki ale ten film jest o czymś całkiem innym, co zresztą już nadmieniłem. A tak na marginesie - ciekaw jestem który Niemiec zaryzykowałby życie swoje i swoich bliskich, wstał i powiedział wtedy "Hitler to morderca - faszyzm jest zły" a nie wszyscy byli faszystami. Ciężko to sobie wyobrazić - na szczęście nie musimy tego robić - ludzie wtedy nie mieli jednak takiego wyboru...

To wcale nie było tak jak myślisz. No może w przynajniej w części. Nie każdy niemiecki żołnierz kierował się ideologią Hitlera. To znaczy, że główny bohater niekoniecznie musiał być zagorzałym faszystą. To byli zwykli ludzie, którym kazano iść na wojnę. A atak Niemiec na ZSRR, bądź odwrotnie był nieunikniony. Stalin także szykował się na atak na Rzeszę. I kto wie czy teraz nie byłoby komuny w Zachodniej Europie. Ale ubiegł go Hitler i losy inaczej się potoczyły... A to już zna każdy z lekcji historii.