Gdyby nie cukierkowość i dążenie do przedstawienia jak
najbliższej ideału życiowej opowieści, ''Jerry Maguire'' byłby dla
mnie wręcz rewelacyjnie skrojonym filmem. A tak, jak się mówi, ta
historia była przedstawiona wręcz ,podręcznikowo. Trochę mnie
to zabolało, lecz nie zmienia to faktu, że ten dramat obyczajowy
jest dobrym i pozytywnym obrazem. Dla mnie na pewno.
Najmocniejszą stroną jest sam scenariusz. Jak znakomicie
ukazuje on wiarę w drugiego człowieka. Przyjęcie pomocy i
ofiarowanie siebie samego. Pokazuje w jakże zakłamanym i
nadmuchanym oraz sztucznym świecie żył Jerry, dopóki nie
odniósł sukcesu, który paradoksalnie zdjął go piedestału.
Uświadamia człowieka ,że rzeczy, które na pierwszy rzut oka są
błahe i mało istotne, potrafią zmienić całe jego życie. Na pewno
każdy z nas powinien odnaleźć cząstkę siebie w tym filmie.
Dużym atutem jest również Renee Zellweger. To chyba jej
najlepsza rola jaką widziałem. Świetna kreacja. Doskonale
napisana postać. Jej słowa są dokładnie ważone.
Plus również dla Toma Cruise za to ,iż udowodnił, że potrafi
zagrać miękkiego faceta. Samotnego, ostrożnego, aż w końcu
potrafiącego podjąć trudne ,męskie decyzje.
I Cuba Gooding Jr., za którym raczej nie przepadam. Lecz tu
przebił nawet Radio z ''Radio'', pomimo swojej prostoty i
niebywałej normalności. Facet skromny i szczęśliwy na swój
sposób. Może ,aż momentami za bardzo szczęśliwy i w grze to
wyglądało niezbyt dobrze. Ale całościowo i tak nieźle.
''JM'' to film dość mądry, przede wszystkim życiowy. Upadki i
wzloty, trudne decyzje, przyjaźń, miłość, ciepło, zwątpienie. Dużo
by jeszcze wymieniał. Czyli CODZIENNOŚĆ w niebanalnym
wydaniu plus ciekawe i mądre dialogi.
Film godny polecenia ,zwłaszcza tym którym się wydaje ,że
pozjadali wszystkie rozumy i wszystko już wiedzą, a tak na
prawdę..... Innym lubiącym życiowe klimaty także. 7/10
pozdrawiam