równo do połowy filmu, potem zaczyna się smętne, żałosne romansidło....
6/10, gdyby nie to romansidło to był przywalił 9-teczke, bez kitu ...
to przykre, jak bardzo nie zrozumiales tego filmu, no ale do tego trzeba dorosnąć, czego ci życzę :)
wow , odkopałeś mój post sprzed pół roku, musisz być bardzo "dorosły" ... skoro Ci się tak nudziło
no i właśnie takimi tekstami udowadniasz swoja głupotę. Nie musiałem odkopywać bo był w 1wszych 6sciu jakie się pojawiły, nie nudziło mi się tylko kolejny raz obejrzalem ten film i postanowiłem zajrzeć na jego stronę. Moze ty tez spróbuj obejrzeć kolejny raz, anóz w końcu zrozumiesz :)
Zgadzam się z Tobą. Tuż przed sceną powrotu J.M. do żony po zwycięskim meczy zamierzałam napisać "fajne, lekkie kino na piątkowy wieczór, gdy koniecznie potrzebujesz 'happy endu' i wiary w drugiego człowieka" . Ale scena w salonie z wyznaniem miłości, a potem scena w TV - kompletnie położyły cały film :)