Nie mam pojęcia od czego zacząć, ponieważ w tym filmie wszystko było absolutnie złe. I wcale nie chodzi o to, że ja miałam jakieś wygórowane oczekiwania. Nie, wiedziałam, że to będzie przerysowane i, jak zapewne chcieli twórcy, skierowane do nastoletniej widowni – tyle że właśnie tu pojawia się pierwszy problem, bo ani to dla nastolatków, ani dla dzieci.
Dla młodszych widzów stanowczo występuje tu za dużo przekleństw, ponadto moim zdaniem sam film szkodzi, ze względu na ukazane stereotypy (ruda zła, przystojniak głupi itd.) i fakt, że główna bohaterka jest we wszystkim tak świetna, a nic nie robi. Umie śpiewać, ma najlepsze oceny, jest ładna (a przynajmniej tak wszyscy powtarzają co zdanie) i zdobywa przyjaciół od razu po przekroczeniu progu nowej szkoły. Po prostu ideał, chociaż osobiście patrzyłam na nią na ekranie i czułam, że jest niezdrowo przeciętna. Przede wszystkim chodzi mi tu o wygląd i zachowanie – twórcy zresztą dobierali „aktorów” koszmarnie, do czego zaraz dojdę.
Dla nastolatków tym bardziej – żaden dorastający nastolatek nie powie, że mu się to podoba. Przecież głupota tam przekracza wszelkie granice. Kicz razi, a morał jest płytki i nic nie wnoszący.
To co kłuło mnie głównie po oczach to nie kolory, ponieważ właśnie taki był kontent, ale te np. czaty wideo. Wszystko wyglądało sztucznie. Żeby to lepiej uformować, wyobraźmy sobie jakiś randomowy serial na Disney Channel, który nie ma za wiele budżetu, ale chociaż w jakiś sposób to próbuje ratować fabułą, albo śmiesznymi tekstami. Tu wydaje mi się, że budżet właśnie był, ale na siłę próbowali upchnąć „śmieszność”, która im kompletnie nie wyszła. Dialogi powalają więc na kolana z żenady. Poza tym ta ruda peruka… tak nieumiejętnie założona, tak sztuczna i nie dość, że postarzająca… o matko, koszmar. Nie wiem właściwie po co tutaj ją nakładali Adriannie, przecież to było zbędne i bez znaczenia; mogłaby mieć równie dobrze czarne, filetowe, albo nawet zielone włosy. Byleby nie wyglądały tak, jak w tym wypadku.
I te ciuchy… ja wiem, że miało być kolorowo, ale czemu ubrano te wszystkie dziewczyny jak na rozmowę o pracę? Jakby któraś się pokazała tak w mojej byłej szkole, to chyba nawet dyrektorka przecierałaby oczy ze zdumienia. Zdecydowanie ci wszyscy młodzi wyglądali na dwadzieścia lat starzej przy tych charakteryzacjach.
Co do Trio Grupy złych, pięknych i głupich to… no właśnie, wszyscy nam wmawiają od początku całego filmu, że ci są fajni, ci są ładni, a ci są głupi… Czułam się zmęczona tym wszystkim. Tym, że ten film od początku do końca jest przewidywalny, mdły, nie przejawia żadnych treści, które mogłyby wnieść coś nowego. A nawet jestem w stanie stwierdzić, że zwykła polska komedia ma lepszy poziom mentalny niż TO.
Z kolei aktorstwo… Jest to film i pomimo tego, że występują w nim przede wszystkim youtuberzy czy tam tiktokerzy (tak szczerze to właśnie kojarzyłam tylko True Beaty is Internal, Nanami chan i tą z Top Model, więc nie orientuje się kto kim jest), oczekiwałam chociaż grama gry aktorskiej. Muszę przyznać, że wybijałam się z dna żenady tylko w momencie wystąpienia Karolaka, tego z kabaretu, młodego osiłka oraz kujonka, którzy byli jedynymi światełkami w tunelu. Sylwia Lipka, główna bohaterka, była tak drętwa we wszystkich scenach, że brak słów. Jej ukochany, który wyglądał na pięć lat od niej młodziej, również nie wykazał się żadnym talentem. Reszta ich kolegów tak samo (swoją drogą oni to byli tam tylko jako tło).
Podsumowując, dawno czegoś tak okropnego nie widziałam. Z ciekawości nawet włączyłam sobie oryginalny zwiastun Misfit i od razu widać, że to, co myśmy z tego zrobili, to jakiś żart. I może jeszcze by coś z tego wyszło, gdyby jednak obsadzić w rolach głównych kogoś, kto nie tylko umie śpiewać, ale przede wszystkim umie grać.