Bo poziom ma naprawdę Michał Otłowski już światowy. Trzeba tylko poćwiczyć jeszcze promocje. Gdyby Smarzowski chciał uprawiać kino gatunkowe to kiedyś sądziłem, że mielibyśmy eksperta od kryminału, ale już nie potrzebujemy. To tutaj nastąpiło prawdziwe katharsis i wygrana sprawiedliwości. Świetne dwie mocne sceny - jedna z broniącym się kłusownikiem (granym przez Simlata - polskiego Stormare'a) druga z pozbywaniem się samochodu, a do tego dochodzi też wiele subtelniejszych. Worek wątków jest na granicy, ale nigdy nie pęka. Niezwykle szybki jak na ostatnie standardy kryminał. Powodzenia życzę.