Słyszałem raczej kiepskie opinie o tym filmie. Ale duet John Sturges / Clint Eastwood nie mógł przecież wyprodukować chały.
I nie zawiodłem się - film jest naprawdę dobry. Może nie jest to taka klasyka jak Siedmiu Wspaniałych, ale kawał porządnego westernu; z iście westernowskim głównym bohaterem (niejednoznaczny moralnie, taki właśnie "eastwoodowski") i prawdziwymi skur...lami po drugiej stronie barykady (ileż satysfakcji dają sceny, w których Eastwood daje im, delikatnie mówiąc, prztyczki w nos...)
Robert Duvall - kolejny atut tego filmu.
Muzyka - kolejny.
Minusem może jest troszeczkę nachalny ton moralizatorski - chodzi o stosunek człowieka do PRAWA. Ale może się czepiam.