Moim zdaniem scenarzyści za bardzo bujali w obłokach (mimo, że jest to fantasy). Człowiek-kangur, który zakochuje się w księżniczce Marsa i na dodatek dowiaduje się, że Mars to nie Mars tylko Barsoom. Odnajduję także analogię do Avatara: Tam były wielkie niebieskie koty, tutaj wielkie zielone jaszczuro-nosorożce.
Ujęła mnie muzyka, którą popisał się po raz kolejny Giacchino. Z efektu 3D też byłem zadowolony, choć mało było scen, które dawały mocny trójwymiarowy efekt.
Oczywiście Woola <3
Ale Wiesz, że film jest ekranizacją książki, która liczy sobie prawie 100 lat i że na tej samej powieści wzorował się Cameron kręcąc " Avatara "? - tak więc, podobieństwa do filmu Camerona są jak najbardziej zamierzone, gdyż to " Avatar " czerpie z literackiego pierwowzoru " Cartera ".
dla mnie skoki byly przesadzone, na początku filmu skakał po 5metrów, potem 10m a na koncu 100m?? naciągane
o to juz musisz przyczepic sie do autora ksiazki, ze mial taka bujna wyobraznie ;)
nie czytalem ksiazki, ale moim zdaniem logiczniej by to wygladalo gdyby skakał na max 10m
Na początku filmu nie robił tego specjalnie albo nie umiał. Później już nieco bardziej wyczuł jak się trzeba odbijać. PRzynajmniej tak ja to widziałem.
nie no spoko , rozumiem progres, ale jak dla mnie za mocny naprawdę, mogli troszkę ukrucić to. to tylko takie moje zdanie