A czemu by nie, efekty na porównywalnym poziomie, scenariusz nawet lepszy. Jasne ten film powstał o parę lat za późno, ale nie czaję dlaczego Avatar ma być arcydziełem a John Carter jedynie dobry? Tu wychodzi marketing, gdyby go lepiej zaplanowali to film nie poniósł by klapy. A szkoda, bo ma tendencje do tego aby to historia Barsoom a nie Pandory została Gwiezdnymi Wojnami XXI w.
avatar i to to jest ta sama pólka- czyli kicha
i zgadzam się, nastolatki zachwycałyby się na równi tym filmem jak avatarem gdyby akcja marketingowa była lepiej przemyślana- a tak nie będzie kasy z kubków, koszulek i piórników.....
To wytłumaczcie mi jedno, nie jestem małolatem i na avatara czekałem z taką samą niecierpliwością jak na JC i czemu Carter okazał się dla mnie tylko Dobrym filmem?? Dla mnie J. Cameron potrafi zrobić coś z niczego moim zdaniem i robieni filmów na me krwi, a z pewnością nie robi filmów na odpier...l długimi latami rozważa wątki i sceny jak mają wyglądać... może dlatego Carter jest tylko dla mnie dobrym filmem, bo nikt nie poświęcił tyle czasu na film mimo iż kosztował wytwórnie Disneya ponoć 300mln dol. i nie powiecie mi, iż efekty Avatara były na takim samym poziomie co John Carter bo każdy was wyśmieje... Avatar był tak dopracowanym filmem, że widziałem rzeczy na trzecim planie, co się działo i co latało...
Czyli z tematem wojny secesyjnej nie ma nic wspólnego ten film? Tak myślałem. Avatara widziałem i nie można tego nazwać wielkiem kinem ale ludzią sie podoba dobrze sie sprzedał -nazwisko Jamesa Camerona reżysera filmu napewno podnosła pozorną wartość filmu. Ja jednak nie wybiore sie na to do kina .
Może na tym forum nie ale w opisie filmu jest że głowny bohater to weteran wojny secesyjnej z tąd moja refleksja !!!
Dalej nie czaje po co ta refleksja... pisz na temat albo w ogole następnym razem...
To jest dyskusja o filmie Jahn Carter ja tylko napisałęm że film z tematyką wyżej wymienioną nie ma nic wspólnego (wojny secesyjnej) i to wszystko.
Ok,zgadzam sie. Nie biorc pod uwagę fabuły o pokahontas, avatar wizualnie jest lepszy. Noi świat w avatarze jest bardziej egzotyczny niż w johnie...
Nie będę się za bardzo rozpisywał ale czy ty wiesz ile filmy mają ze sobą wspólnego, zobacz inspiracje z matrixa od tak... twoja sprawa nie podobala ci się fabuła ok, koniec tematu...
Zadne nerwy, każdy ma swój gust a o gustach się nie dyskutuje tak?? Dlatego nie bede się rozpisywał i dawał ci konkretnych przykładów "zgapiania" elementów filmowych i przedstawiania je w "swoich" filmach... jednym się podoba innym nie proste, niem mam zamiaru się kłócić... ja podam swoje argumenty a ty swoje jaki to avatar zły i co z tego, mi się bedzie podobał a tobie nadal nie to po co udowadniać sobie coś czego udowodnić sobie nie możemy??:P
pozdrawiam:):)
To trochę tak jak gdyby powiedzieć, że stawiamy wyżej dobrze utrzymanego lub wręcz nówkę Wartburga od BMW rocznik 2011. A jeśli jeszcze kolorki lakieru są podobne, to właściwie mówimy o tym samym, bo i jeden i drugi to przecież niemiecka marka i wielkością takie same. Diabeł siedzi w szczegółach, a u Cartera przyglądanie się tym szczegółom to żadna rozrywka. W Avatarze jednak było kilka zaskakujacych momentów i detale dość nieźle spasowane. Carter jest fabularnie rozklekotany i z pewnoscią ma jakąś wartość jako slideshow (ładne obrazki), podobnie jak bezdyskusyjnie fajnie byłoby zobaczyć nówkę Wartburga.