Czytałam "Księżniczkę Marsa" więc oczywiście musiałam obejrzeć "Johna Cartera", który jest ekranizacją tej powieści. Może też od razu nadmienię, że właśnie "Księżniczka.." była inspiracją dla "Gwiezdnych wojen" czy "Avatara" więc nie ma mowy o tym, że film jest jednym wielkim zapożyczeniem. Niestety powinien powstać dużo wcześniej, aby nie było podejrzeń o plagiat.
Ale do rzeczy: udana ekranizacja, wspaniałe efekty specjalne, postaci z powieści w lwiej większości wyobrażałam sobie bardzo podobnie. Ten film to miła rozrywka i po nim nie najdą refleksje o przemijaniu świata i życia. Wielki plus to Taylor Kitsch, którego fanka właśnie zostałam. Nie jest może wybitnym aktorem, ale barrrrrrdzo miłym dla oka:) Dobry film dla rodzin z małymi dziećmi, bo sceny nie są jakieś bardzo brutalne, zresztą to Disney więc trochę właśnie pod młodszą widownię ten film był właśnie robiony.
10/10