Oglądając Johna Cartera od początku widziałam jego uderzające wręcz podobieństwo do
znanego nam już bardzo dobrze Avatara. Przeniesiony na inną planetę człowiek, który na
początku nie chce uczestniczyć w wojnie jaka trwa pomiędzy rasami, lecz powoli zakochuje
się i zmienia zdanie. Czuję się przynależny do jednej z grup - tej dobrej oczywiście. Do tego
dodajmy teleportację i voila mamy wierną kopię Avatara. Wzorując po ocenie jaka
zaznaczona jest na filmwebie Carter okazał się gorszym filmem i wcale się nie dziwię. Choć
fabuła była podobna to jednak troszkę gorsza, no i efekty specjalne.. Cóż, niezbyt najlepsze.
Właściwie to było ich niewiele, oprócz tych wszystkich fajnych stworków i skoków głównego
bohatera i zderzaniem się statków. Coś co mnie pozytywnie zaskoczyło to motyw Thernów,
choć same "niebieskie pajączki" również zapożyczone z Avatara - Przypominacie sobie
tsahilu i eiwę? Tak, właśnie.
Niemniej jednak dla miłośników s-f godny polecenia film i z przyjemnością mogę wystawić
6/10, choć z zapowiedzi sądziłam że będzie to wyższa ocena.
To ci od avatara zerżnęli z Księżniczki Marsa i dodali szczyptę zrzynek z innych filmów.
Z pewnością historia Johna Cartera jest orginalna, nikt nie zrzynał z Avatara, bo i nie musiał. Historia ta pochodzi z twórczości Edgara Rice Burroughsa. Podstawą do napisania scenariusza do filmu były utwory pt. Księżniczka Marsa z 1912 roku oraz John Carter of Mars z 1964 roku.
Teza jakoby twórcy Avatara kopiowali z Księżniczki Marsa jakoś też mnie nie przekonuje, było za dużo filmów, książek po drodze skąd można czerpać inspiracje, poza tym w Avatarze jest całkiem sporo orginalnych pomysłów, pomiając fabułę (jak dla mnie Pocahontas w kosmosie).
Bardziej niż Avatar pasowałyby tu "Gwiezdne wojny", które z pewnością czerpią garściami z książek E. R. Burroughsa.
Był nawet kiedyś taki artykuł na FW, w którym pisali, ze Księżniczka Marsa była jednym ze ,,źródeł inspiracji" dla Camerona.
Księżniczka Marsa była źródłem inspiracji tak? Myślę że ktoś kto wypuścił taki film jak Avatar, a już w szczególności Cameron nie inspirował by się innym który ma średnią 2,8. Bez jaj. A poza tym kolego są też ludzie którzy nie siedzą całymi dniami na filmwebie jak Ty i nie czytają wszystkich artykułów, bo mają jakieś obowiązki. Patrzę po dacie wydania filmów Avatar -2009 Carter-2012. To mi wystarczyło żeby powiedzieć co ja o tym sądzę. Mogę się mylić oczywiście, ale to nie znaczy że trzeba to wyjaśniać w chamski sposób. Dla mnie film to film. Nieważne czy inspirowany książką czy innymi rzeczami. Nie można równać książek do filmu dlatego staram się rozgraniczać te kategorie wiesz?
nie mam pojęcia skąd wywnioskowałaś, że to film był inspiracją, przecież masz wyżej napisane o książkach z 1912 i 1964, sam Cameron to przyznał, ale Ty brnij dalej w swojej ignorancji
Trzeba mieć wyjątkowe problemy z pomyślunkiem, żeby w tej sytuacji brać pod uwagę film klasy D, który wyszedł po Avatarze.:P
Skąd wywnioskowałam? Cóż wszyscy jesteście tacy mądrzy a ŻADEN nie napisał że chodzi o książkę. I to ja jestem ignorantką?
cytuję: "Podstawą do napisania scenariusza do filmu były utwory pt. Księżniczka Marsa z 1912 roku oraz John Carter of Mars z 1964 roku." dosłownie siedem postów wyżej.
Aleś Ty spięta jest... :P Wyluzuj kobieto, nikt Cię tu "chamsko" nie atakuje. Głupotę napisałaś to Cię koledzy uswiadomić po prostu chcieli. Nie ma co się spinać, szkoda nerwów. Lepiej jakbyś podziękowała kolegom że dzięki nim dowiedziałas się czegoś ciekawego i nowego - wszak sama przyznałaś że nie masz możliwości i czasu dowiadywać sie wszystkiego o wszystkim... Take it easy ;)
Nie ma to jak pisać kto od kogo ściąga nie fatygując się nawet by skorzystać z neta i sprawdzić datę powstania materiału na podstawie którego powstał ten film. :)
Sądząc po ocenie jaki za niego dałeś mało Cię obchodzi film, a raczej to żeby komuś pojechać. Masz racje nie pofatygowałam się żeby to sprawdzić - BO NIE MUSZĘ! Wyrażam tylko swoją opinię i mam do tego prawo :)
Końcówka by mogła podciągnąć film na 6 bo pozostawia fajne wrażenie ale no całość jest średnia.
Nie trzeba mieć wiedzy żeby się wypowiadać na różne tematy ale potem się wychodzi na głąba, znaffce, ignoranta itp... a po co wkurzać ludzi, ośmieszać się itp. skoro wystarczyło sprawdzić tylko jedną datę... no ale spoko NIE MUSISZ i wyrażasz swoją opinię, która jest błędna.. która niesprawiedliwie obraża twórców tego filmu.
Zresztą to co napisałaś to nie była opinia tylko oskarżenie o plagiat, ściąganie z Avatara, zrobienie wiernej kopii itp.... Żeby rzucać takie stwierdzenia to warto mieć jednak jakąś wiedzę na dany temat....
Po pierwsze nie robię z siebie idiotki :) tylko wyrażam to co czuję, jeśli to dla Ciebie idiotyzm to chyba mamy odmienne pojęcie rzeczywistości :)
Po drugie nie oskarżam nikogo o plagiat bo nie spaceruję po mieście z transparentami ani nie pisze do Camerona że marny z niego gość skoro zżyna z innych filmów, tylko wyraziłam swoją opinię na forum, jakie podobieństwa widzę.
PO trzecie, gdybyś nie zauważył temacie jest znak zapytania. A skoro takowy się tam znalazł to znaczy że powiedziałam tylko co myślę ale nie jestem pewna czy tak w rzeczywistości było. Czy to wystarczy na moją obronę panie sędzio?
Po czwarte twórcy tego filmu nie wiedzą o istnieniu takich ludzi jak Ty czy ja :) więc i o mojej opinii się nie dowiedzą.
Opinia jest opinią, każdy ma swoją rację, wiesz jak to jest. Dla Ciebie coś może być extra a dla mnie tylko znośne. Tacy są ludzie. Gdyby wszyscy myśleli tak samo byłoby nudno. Nie sądzisz?
Czemu miałaś oskarżać Camerona ? Oskarżałaś twórców Cartera o ściąganie przecież..... o matuluuu
W temacie jest znak zapytania a dalej w poście piszesz np. takie coś... "choć same "niebieskie pajączki" również zapożyczone z Avatara - Przypominacie sobie tsahilu i eiwę? Tak, właśnie."... Także sory no ja tu nie widzę żebyś miała wątpliwości ;)
Nie wiem po co na koniec te filozoficzne rozważania na temat tego jak ludzie się różnią...:D
Może twórcy nie poznają twojej opinii ale jakiś użytkownik forum już tak i będzie powtarzał za tobą głupoty :D
To już mój ostatni post w tej sprawie :)
Masz prawo, ale w tym przypadku to ty się mylisz. Jeżeli ktoś ściągał, czy jak oni sami mówią inspirował się to byli to raczej James Cameron, czy nawet sam George Lucas co nie zmienia faktu że ich filmy, Avatar i Gwiezdne wojny są filmami lepszymi. John Carter natomiast ma pecha że powstał dopiero teraz. Z tego też powodu wydaje się być wtórny do swoich własnych kopii, he, he, he. Nie jest to jednak film zły. Ja oglądałem go z przyjemnością. Narka.
Nie ma czegoś takiego jak prawo do błędu. opinie można wyrażać, ale błędne opinie kompromitują.
Też z czymś takim sie dawno nie spotkałem, wręcz jestem zafascynowany poziomem zarówno wypowiedzi jak i odopwiedzi i rzecz jasna avatarami rzeczonej alabastry2010. ;D
Jak widzę powracasz w jeszcze lepszej odsłonie :D Jak już piszesz czyjś login to może staraj się go pisać poprawnie :) Ludzie którzy zwrócili mi uwagę w tym poście mieli rację pod względem technicznym, co mało mnie obchodzi, bo nie czytam artykułów, ani książek na podstawie których powstał np film powyżej. Jednak Ty zjechałeś mnie za odmienne zdanie i to o innym filmie , co jest .. Ughh. Po co w ogóle ładujesz się tutaj skoro nie masz nic do powiedzenia?. Ale widzę że śledzisz moje wypowiedzi :) skoro jestem aż tak żałosna, to Ty jeszcze bardziej skoro śledzisz mnie z tematu na temat ;))
Po co w ogóle się wypowiadasz, skoro walisz ignorancją jak kozioł smrodem? Fakt masz rawo robić z siebie idiotkę. Tylko po co? Chcesz zaistnieć jak nie przymierzając Siwiec?
Ty nie wyraziłaś swojej opinii na temat filmu, tylko na mój temat, co raczej odbiega od moich wypowiedzi :) Rozumiem gdybyś to zrobiła gdy temat był gorący, ale teraz kiedy już nikt nic tu nie pisze? Zastanawiam się po prostu :)
Zastanawiasz się. To dobrze rokuje. Tak wyraziłem swoją opinię o twoim poście. Polecam na przyszłość nim wystawisz laurkę książce , filmowi najpierw 1 etap. - zebranie materiałów dostępnych na ten temat. 2. Analiza, 3. wnioskowanie, 4. artykulacja. Miłego dnia.
Mi się ten film w ogóle nie skojarzył z Avatarem, o tym podobieństwie przeczytałem dopiero tu na forum filmu i przychodzi mi tylko jedno rozwiązanie problemu. Ludzie którym kojarzy się "John Carter" z "Avatarem" powinni natychmiast pozbyć się "Avatara" z własnej filmoteki. Zamiast w kółko oglądać raz za razem "Avatara" zaczną oglądać inne filmy i przestaną mieć te skojarzenia. Przecież tak się nie da żyć. Idzie się do sklepu, widzi sprzedawczynie Krysie i myśli o Avatar, w tramwaju, w kuchni przy robieniu pierogów- Avatar. Rozmawiasz przez telefon - kurde znów Avatar. W telewizji kabaret Moralnego niepokoju - Avatar. A właśnie że nie Avatar - a Pomidor :P
Avatar tez sie wzorowal np. na Final Fantasy -_- wiele lokacji żywcem wycietych i tylko dodano ciut wiecej fajerwerków nawet artykuly sa zwiazane z tym jak bardzo Cameron wzorowal sie na serii FF.
bejrzałam tylko zwiastun i tez odnioslam takie wrazenie :) No ale to film sf, wlasnie taka fabula podoba sie ludziom najbardziej ;p
walka, milosc, inny swiat, planeta, wgl kosmos, :) jednak z przyjemnoscia ten film obejrze, nie wiem tylko kiedy :)
Jak dla mnie wiekszosc tej dyskusji tutaj jest calkiem bez sensowna. Jak ktos wczesniej napisal, autorka sie mylila, gdyz film John Carter opiera sie na serii powiesci ktora zaczela wychodzic w 1912 roku (tak w ogole wielkie WOW btw, 1912 rok, i taka wyobraznia autora ! cos niebywalego) - http://pl.wikipedia.org/wiki/Ksi%C4%99%C5%BCniczka_Marsa - zrodlo jakby ktos nie wierzyl ;) Autorka po tym jak ktos jej sprawe naprostowal, temat zakonczyla.
Ja natomiast jestem w szoku, jak potraficie glupio dyskutowac, kto sie na czym opiera, kto z czego czerpal. Zawsze sie z czegos czerpie, mniej lub bardziej w swiadomy sposob sugerujemy sie tym co juz w zyciu widzielismy, roznymi rozwiazaniami, nikt nie wymysla niczego calkowicie nowego i oryginalnego, gdyz nie jest to mozliwe, tak dzialaja nasze umysly. Jak nie wierzycie, to zacznijcie sami tworzyc i po tym przekonacie sie w jaki sposob to dziala. Jednak prawdziwa sztuka i umiejetnosc polega na stworzeniu czegos oryginalnego, co zafascynuje i zainteresuje innych, pomimo bardziej lub mniej widocznych 'inspiracji'. Nie dotyczy to tylko filmow, ksiazek, ale rowniez muzyki. Jedni inspiruja sie innymi, dodajac cos od siebie i tak wychodzi cos oryginalnego, ale zawsze bedzie mialo swoje fundamenty w innych starczysz materialach.
Dlatego tez, ja osobiscie jestem fanem mowienia inspiracji autorow, jezeli oni sami o tym powiedzieli (i przy okazji oddajac odpowiedni szacunek swoim inspiracja) i traktuje to jako ciekawostki :)
ps. zauwazylem, ze osoby czytajace serie powiesci, sa bardzo zadowolone z tej ekranizacji, co bardzo dobrze swiadczy o filmie. Widac, ze byl on prosty, pelen nadzieji, patosu i dziecinnej nieswiadomosci nie bez powodu, taka byla ksiazka :) Jak zreguly opowiesci s-f z dawnych lat :)
wiem, że temat z dawna ale: "(tak w ogole wielkie WOW btw, 1912 rok, i taka wyobraznia autora ! cos niebywalego)" - "Wojna Światów" Herberta George`a Wells`a jest z 1898 roku - XIXw !!! (to tak na wypadek jakby cię to interesowało a niewiedziałeś)
Książka Była świetna a czytałem ją jeszcze w podstawówce film jest dobry i oddaje klimat książki a Pocahontas w kosmosie mnie średnio interesuje :P
Zgadzam się w 100% a najlepszym obrazem jaki kiedykolwiek powstał, który ilustruje to co napisałeś są "Gwiezdne Wojny" - Lucas pokazał z prawdziwą klasą jak opowiedzieć stare dobrze znane historie na nowo i tak by wciąż one interesowały i zaskakiwały, bawiły i uczyły.