Mam do was proste pytanie,czy warto kupić dvd tego filmu w biedronce?
Filmu jeszcze nie oglądałem.CZytałem jeszcze w pewnym temacie,że podobno warto.
Prosze o odpowiedzi;)
Z góry dzięki...
To tylko moja opinia (bo niby czyja?), ale uważam, że nie warto. Nawet za 20zł. Ten film to po prostu wielki szajs. Co prawda, jeśli lubisz odmóżdżające filmy, nic nie wnoszące do gatunku (w tym przypadku "przygodowe fantasy", mocno naciągane), to może Ci się spodobać. Myślę, że jedynymi osobami, które ten film może zainteresować, a nawet się im spodobać, są 10-letnie dzieci, które wcześniej nie widziały Avatara - często wspominanego w wątkach dotyczących "Johna Cartera".
Jeśli miałbym dzisiaj ponownie wydać 20zł na takiego gniota, to wolałbym dołożyć te kilka złociszy i kupić jednego z "Conanów" na Allegro. One chociaż miały jakąś sensowną fabułę, dobre aktorstwo (WSTYD! Wypaść gorzej od Schwarzeneggera...) i całkiem fajny klimat.
Chłopie. To jest klasyka s-f, z początków XX wieku. Jakim cudem nie zdajesz sobie z tego sprawy i porównujesz to Avatara? Czy Ty nie znasz podstawowych lektur z dziedziny, o której się wypowiadasz? Jeżeli istnieją jakieś relacje zależności, to Avatar jest wtórny w stosunku do cyklu marsjańskiego.
Na czym polega słabość efektów specjalnych, o której to słabości tak często krzyczysz w swoich licznych wpisach? O które efekty Ci chodzi? O ruchy statków powietrznych, skoki Cartera, animacje Białych Małp? Dostrzegłeś jakieś błędy? Wygląda to nieprzekonująco? To podziel się z nami, zamiast tych gołosłownych obelg pod adresem produkcji. Podaj moment, wskaż usterkę, film jest wydany, podyskutujemy czy widzimy ten sam film co Ty.
Na czym polegają błędy fabuły o których piszesz? Albo ta funkcja "odmóżdzająca"? Napisz coś konkretnego, bo wszystkie Twoje posty to jedynie, za przeproszeniem i bez obrazy, "plucie" na film.
Mam już sporo po czterdziestce i jestem wysoko krytyczny wobec gatunku s-f, na którym zjadłem zęby bo oglądam to od ponad 30 lat, a swego czasu przeczytałem prawie wszystko co było dostępne w języku polskim w tym gatunku. I stwierdzam, że film mi się podobał. Jak chcesz filmu edukacyjnego to nie (oglądaj lub czytaj) s-f, bo w tym obszarze naprawdę rzadko trafia się coś dorastającego poziomem dobrej literaturze i kinematografii światowej, sięgnij po dramat. Od filmu s-f oczekuje się czegoś innego.
Moim zdaniem warto. John Carter przypomina trochę klasyczne kino przygodowe z prostą intrygą opowiedzianą w przyjemny sposób. Jeśli lubisz kino rozrywkowe, to raczej się nie zawiedziesz. Kolega wyżej z tym odmóżdżaniem to mocno przesadził. Film jest prosty, ale nie głupi.
Pod warunkiem czego oczekujesz. Jest to lekki, prosty film sf z elementami kina fantasy, przygodowego, oraz akcji. Dobre, epickie efekty specjalne, niezły rozmach, prosta i naiwna fabuła. Film jest mixem kina sf z lat 50. (jeśli chodzi o wizję Marsa), oraz współczesnego (jeśli chodzi o całokształt). Jeśli lubisz tego typu kino i nie przeszkadza Ci, że na Marsie mieszkają ludzie i wszyscy (nie licząc pierwszego kontaktu z "czterorękimi") mówią po angielsku, to polecam.
Z tym ostatnim zdaniem to chyba nieco przesadziłeś. W językach natywnych marsjanskich mieli się wypowiadać? Przecież jest założone, że Carter nie rozumie języka tubylców a zdolność rozumienia zdobywa pod wpływem podanego narkotyku. Jak wyobrażasz sobie film o takiej fabule, Carter poświecą 3 lata na nauczenie się języka? To jest s-f a nie dramat historyczny.
Napiszę inaczej: Marsjanie, a konkretniej "czteroręcy" najpierw gadali po swojemu, to dobrze, ale potem z niewyjaśnionych przyczyn rozmawiali między sobą po angielsku, nawet jak nie było przy nich tytułowego bohatera.
No dobrze. Czyli twierdzisz, że powinni mówić w swoim języku niezrozumiałym dla Amerykanów, a na dole powinny być angielskie napisy? Dlaczego?
I czy to dopuszczalne? Skąd bowiem mielibyśmy wziąć tłumaczy?
Przecież film to iluzja, na którą wszyscy się godzą.
Wiem, że film nie musi być realistyczny, ale tutaj chodzi mi bardziej o brak konsekwencji. Jeżeli twórcy uważają, że wspomniany gatunek porozumiewa się między sobą swoim językiem, to tak powinno zostać do końca. Rozumiem, że z Carterem rozmawiali po angielsku, ale dlaczego do końca filmu nie rozmawiali między sobą w ojczystym języku?
Czyli jednak napisy. Ale... po co? Nie sadze, aby zwiększyło to "realizm" tej przygodówki s-f, na pewno utrudniłoby percepcję. Rozumiem, że Ty wolisz dziwaczne dźwięki z napisami, ja wolę po angielsku.
To jest zabieg mający utożsamić widza z głównym bohaterem. W filmie masz być jak Bóg. Śledzisz wszystko z pozycji narratora, ale równocześnie uczestnicząc w fabule jako główny bohater. Carterowi podano płyn, dzięki któremu zaczął porozumiewać się z marsjanami. Ty też "wypiłeś" ten płyn stąd rozumiesz co mówią tambylcy. A ponieważ oglądasz film z pozycji narratora, pomimo, że nie ma w poszczególnych scenach Cartera, tambylcy porozumiewają się znajomym dla Ciebie językiem. Trochę namotałem, ale chyba sens wypowiedzi pozostał jasny.
Już napisałem posta z dokładnie tym samą uwagą, gdy zauważyłem twój post. Ale powtórzę - zwykły zabieg reżyserski utożsamiający z bohaterem. Przykładów jest wiele jak chociażby "Gwiezdne Wrota"
Zauważam dziwną manierę dopatrywania się problemów, tam gdzie ich nie ma. Nie wiem, może moje doświadczenia z VHS i filmami z lat 80 i 90 nastawiają mnie wyjątkowo pozytywnie do nawet największych gniotów. Nie próbuję dopatrywać się podwójnego dna w filmach rozrywkowych. Niestety nawyk "prykowatości" obecny jest wśród forumowiczów w dzisiejszych czasach. Zamiast cieszyć się filmem, rozpatrujemy sposoby porozumiewania się w filmie przygodowym (chociaż, żeby być szczerym to mnie zraziło 10.000 BC okrutnie, i jednym z tych głupich akcentów była właśnie angielska mowa). Jeśli film jest strasznym gniotem to należy go zjechać. Ale John Carter to film średni i jest sporo gorszych obrazów.
pozdrawiam Ciebie i Pana Hudsona :)
Wg mnie warto, spoko film, jak zwykle dobrze było nie posłuchać maruderów z filmwebu i pójść do biedronki na promocję ;)
Chłopie to jest tylko 2 dychy. Film średni w sumie to fakt ale dla efektów warto go nawet zobaczyć. Jak nie widziałeś a masz możliwość go kupić wciąż za te 2 dyszki to nie żałuj.