Wypowiadam się jako wielki fan s-f oraz samej książki. Film jest tak bardzo przeciętny, że biorąc pod uwagę jego długość wręcz nużący. Para głównych aktorów zagrała tak słabo, że w czasie dialogów przez kino przechodziły szmery i śmiechy. Fabuła strzasznie spłycona, liniowa i masa nieścisłości - szczytem było kiedy Carter jedną krótką mowa przekonał Tharków do bitwy - trochę jedzie kiczem, a w książce to było trochę bardziej skomplikowane. Jedyna fajna scena bitwy jest na samym początku filmu, a ostateczna bitwa pomiędzy Zedongiem a Helium - no cóż poprostu jej nie ma. Jeszcze się nie zaczęła, a już się skończyła. 3D to w ogóle porażka liczyłem na efekt jak w Avatarze - nic z tych rzeczy. Fani s-f jak ja i tak na film pójdą, a innym szczerze odradzam. Widać, że twórcy wyszli z założenia, że mamy efekty, mamy książkę to nie trzeba nam fabuły... Amerykańska sieczka do żarcia popcornu, tyle o filmie.
5/10 - 1)za muzykę 2)za niektóre efekty 3)za to, że to jednak John Carter 4) za zdjęcia 5) za scenografię, która muszę przyznac była fantastyczna - czytając książkę tak sobie to wszystko wyobrażałem.