Od dawna kino cierpiało na brak dobrego S F, ostatnim z filmów na poziomie był Avatar, a
po nim zero. Tak jakby reżyserowie przestraszyli się że ich filmy wypadną blado w porównaniu z nim.Film już od pierwszej chwili rozpoczyna się wartką akcją która z każdą
minutą coraz bardziej się rozkręca. gra aktorska pomimo tego ze aktorzy sa raczej z tej
niższej półki jest wręcz zaskakująco dobra. scenarzyści całkiem nieźle się spisali piszac ten
film i osobiście bardzo go polecam na miły sobotni wieczorek.
Gewont
W skali kina i ilości filmów produkowanych na świecie Avatar jest już dość stara produkcją.
A jeśli chodzi o niewymagające fajerwerkowe widowisko to Transformers 3 wygrywa - była to świetnie przeprowadzona inwazja.
Johna Cartera obejrzę jak będzie premiera dvd i wtedy się przekonam czy jest taki dobry.
JC to ekranizacja retro SF więc części osób ciężko się odnaleźć w temacie. Dla osób, które nie czytały książki lub innych książek SF z tamtych lat najbliżej z porównaniem będzie do Księcia Persji.
Księżniczka Marsa (książkowy John Carter) przeżyła wiele wcieleń na ekranach kin i gdy wreszcie zekranizowaną ją po tych 100 latach to powstaje między wielu użytkownikami dylemat. Z jednej strony ta historia nie może być oryginalna bo przerobiono ją w kinie setki razy, ale z drugiej to ona była pierwsza i pozwoliła się rozwinąć gatunkowi S-F. Z ekranizacją jednak przyznajmy szczerze, zwlekano zbyt długo... Chociaż myślę, że gdyby potraktowaćfilm jako classic s-f to można go dobrze odebrać.
Po części jest to takie moje gdybanie, nie widziałem jeszcze Cartera jak mówiłem ani nie miałem do czynienia z książką. Ogólnie z tytułów S-F znam tylko kilka od Richarda Mathesona i opowiadania ze zbioru Kryształowy Sześcian Wenus (nie wiem czy ktoś kojarzy ten zbiór opowiadań :p). Na tym koniec.
Przeczytaj Księżniczkę Marsa, serię opowiadań o Tumitaku Charlesa Tannera, trylogię księżycową Żuławskiego :). To są książki utrzymane w podobnej konwencji (może pierwsza część trylogii Żuławskiego nieco odbiega - bardziej psychologiczne SF). Ja nie będę wymieniać przeczytanych książek SF bo to by spory post wyszedł :D (od dzieciaka pochłaniałem wszelką fantastykę jaka mi wpadła w ręce lub znalazłem w bibliotece, niestety nawał współczesnych książek mnie przygniótł - ciężko coś fajnego trafić). Niech was BeMBy trafią to spokój będziemy mieli na forum :P
Dla mnie super SF! A dokładniej klasyka SF! :) Rewelacyjnie zrobiony, fabuła oddaje właściwy klimat - i jest dobra! Wizualnie kojarzy mi się mocno z starymi okładkami Fantastyki i Diuną - info dla znawców tematu;) Polecam wszystkim miłośnikom SF!!
P.S. Ten rok to miód dla filmów spod znaku SF. Przed nami Battleship i Prometheus :D
Nie wiadomo czy Battleship będzie dobry ale Prometheus wygląda na wielki powrót Ridleya Scotta do SF. Miód miał być już w 2009 roku, gdy było więcej obiecujących pozycji jak Moon, Pandorum, Avatar, D9 - niestety każda z nich okazała się w jakimś stopniu porażką. Rok 2012 póki co wydaje się biedny jeśli chodzi o SF, tym bardziej, że nowy Star Trek będzie za rok.