No dawno nudniejszego filmu nie widziałem. Taaak. Scenariusz jest wtórny jak Parlament w
Polsce, miałki jak kleik, dialogi tandetne (prawdopodobnie made in china) a logika działa na
zasadzie - 'tak ma być i koniec'. Zero napięcia, zero ciekawych postaci, Taylor Kitsch gra
głosem zupełnie jak Bale w wiadomo jakim filmie. Książki nie czytałem i w najbliższym czasie
czytał nie będę, bo ów film wspaniale mnie od tego pomysłu odepchnął. Książka jest ponoć o
niebo lepsza, jak mówią ci, którzy ją przerobili. Wierzę.