Johnny Mnemonic to jeden z tych filmów, który miał być dobry i przekonujący, ale czegoś niestety mu zabrakło żeby wypaść choć dobrze. Oglądając go kiedyś miałem wrażenie, że to całkiem niezła pordukcja, teraz patrząc na ten żałosny obraz aż mnie ściska, że tak łatwo dałem się nabrać. Ewidentny brak kasy można było zastąpić umiejętnością dobrej konstrukcji fabuły i wątków, błyskotliwymi czy zabawnymi dialogami, tudzież podłatać to dobrą muzyką. Nic niestety nie wyszło. Dialogi są płytkie, podobnie jak efekty specjalne, które stały na poziomie niższym niż dużo wcześniejsze filmy ( Terminator 2, Kosiarz umysłów ) i chociaż wyłowiłem kilka ciekawych ujęć, czasami załapałem ten klimat, który miał być oddany ale się nie udał, to mimo wszystko było tego za mało, było niezdarnie i na odlew. Szkoda, bo naprawdę mogło być lepiej. Niejednokrotnie twórcy s-f udowodnili, że przy niewielkim budżecie można stworzyć klimat godny dobrego filmu. Johnny Mnemonic jak dla mnie przegrał bylejakością.
Mam podobne odczucia: zapamiętałem ten film jako dobrą produkcję s-f ze świata cyberpunka. Wczoraj miałem jednak wątpliwą przyjemność obejrzeć go ponownie i prawie mi szczęka opadła... Fatalny scenariusz, kiepska fabuła, aktorstwo na poziomie kółka teatralnego szkoły podstawowej. Bardzo się zawiodłem.