Najgorsze z tego wszystkiego jest właśnie to ,że przyszłość wcale
nie musi odbiegać od wizji jaka ukazana jest w ''Johnny
Mnemonic''. I nie mam tu akurat na myśli przenoszenia cennych
informacji w ludzkim mózgu jak tu nam to przedstawiono, a
bardziej zalewające Świat ciemności, bezgraniczny syf, brud i
swąd, wykorzenienie ludzkich wartości i brak moralności,
totalitaryzm itd itd. Jednym słowem SAMOZAGŁADA. Po części ten
proces już trwa od jakiegoś czasu.
Jeżeli chodzi o sam scenariusz to jest on moim zdaniem jedynym
jasnym punktem tego thrillera sf. Dla kogoś rzecz taka może i
nieprawdopodobna ,a ja twierdzę ,że w dobie cudactw,
technologii i wszystkiego co w pełni jeszcze nie wykorzystane, jest
to jak najbardziej realne. Nie znam się na cybernetyce,
zaawansowanych technologiach komputerowych i wszystkim
innym związanym bezpośrednio z tymi właśnie zagadnieniami. Po
części nie znam się dlatego ,że mnie do tego nie ciągnie ,aby się i
tym interesować. Lubię natomiast oglądać kino science fiction i
obserwować jak Ci za nie odpowiedzialni zapatrują się na losy
Świata w przyszłości. Każdy ma inną wizję. Jak wiadomo nie
każda z tych wizji jest optymistyczna, albo inaczej mówiąc ,mało
która jest optymistyczna. Ale są takie ,które można na dzień
dzisiejszy zaakceptować i takie ,które aż wprawiają człowieka w
drgawki. Wracając do scenariusza Gibsona ,a mianowicie
ukazanie ludzi ,którzy zarabiają na przenoszeniu danych w swoich
głowach ,można by też przypuszczać ,że sieć jest na prawdę mało
bezpieczna. I tak zapewne jest. Wirusy, hakerzy i cholera wie co
jeszcze. My sami jesteśmy od tego chcąc nie chcąc w
niewyobrażalny sposób, uzależnieni. Ta kwestia nie podlega
raczej dyskusji. Znacznie słabiej wykorzystany zostaje sam
potencjał próby przechwycenia informacji przez konkurencję czyli
ludzi ,którzy zrobią wszystko ,aby takie dane przechwycić. I o ile
akcja toczy się w miarę płynnie i przodu o tyle co jakiś czas mamy
całe sterty niemożliwych sytuacji, wręcz tak bzdurnych, że aż
denerwujących. Największą plagą tego filmu jest jednak słaba
gra aktorska ,a niektórych z aktorów dosłownie koszmarna. Może i
bym pominął osoby drugoplanowe, ale gdy się widzi przeciętnego
Reeves'a to człowiek próbuje nadrobić sobie grą innych. Niestety i
tu jest pies pogrzebany. Keanu gra na prawdę nijak ,a te jego
wymuszone groźne minki ,gwałtowne ruchy i dziwaczne okrzyki są
okropne. A przecież to nie jest zły aktor. Lecz jakoś pech chciał ,że
trafiłem wcześniej na słabiutki film jakim był ''Dzień w którym
zatrzymała się Ziemia'' z jego udziałem i dostrzegłem tu bardzo
podobną grę ,która dla mnie jest nie do przyjęcia. Jedynym
plusem na planie jest Henry Rollins jak dla mnie. Nie dosyć ,że
nietypowa rola to jeszcze dobrze odegrana. Męczy mnie prawie
całkowity brak muzyki, a efekty specjalne nie są z najwyższej półki
i nie ma co zastawiać się 95 rokiem. Wizualnie również średnio.
Zdjęcia przeważnie w ciemnych miejscach , sztuczne światło nie
nadrabia braku naturalnego. Ogólnie mówiąc bardzo duszny film i
aż dziwiłem się J.Mnemonicowi ,że nie poluzował krawata przez
ponad półtora godziny obcowania z nami na ekranie.
Przeciętniawa ,taka na 4/10 i to tylko za samą fabułę ,na dodatek
nie wykorzystaną do końca jak należy ... chyba.
pozdrawiam
Osobiscie lubie takie klimaty powiedzmy cyberpunkowe apokaliptyczne ciekawia mnie takie koncepcje przyszłosci cywilizacji :) Film ma dobra opowiesc dobrze wymyslony scenariusz. A co do gry aktorskiej zgodze sie po takim filmie Reevesa widziałabym conajmniej w RoboCop'ie ;). Sztywny i wymuszony az szkoda patrzec