PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=593915}

Justin Bieber: Nigdy nie mów nigdy

Justin Bieber: Never Say Never
2011
3,7 12 tys. ocen
3,7 10 1 11509
5,0 3 krytyków
Justin Bieber: Nigdy nie mów nigdy
powrót do forum filmu Justin Bieber: Nigdy nie mów nigdy

Żeby była janość. Justina Biebera i jego muzyki nie trawię i stosując skalę ocen FW oceniam na 1/10. Sam fakt powstania filmowej biografii nastolatka też uważam za nieporozumienie i także za ten pomysł 1/10.

Odchodząc jednak od tego wszystkiego film trzeba ocenić pod względem wykonania. A to jest mistrzostwem marketingu. Bieber jest pokazany jako niegłupi dzieciak, który urodził się z talentem i przy małym uśmiechu losu potrafił go wykorzystać. Przy tym co chwilę mamy przypomnienie, że to wciąż dziecko i chce być zwykłym nastolatkiem, że tęskni za kolegami itd. W międzyczasie ukazana jest jego druga strona, czyli marzyciela, któremu los dał szansę na realizację marzenia i który nie zamierza jej zmarnować. Justin pokazany jest jako osoba bardzo ambitna, dbająca o każdy szczegół i pracująca za dwóch (dokładnie tak samo jak Michael Jackson w "This Is It"). Przy tym otoczona przez tylko dobrych dorosłych, którzy dbają aby jego ani jeden jego piękny włos nie spadł z głowy (motyw z włosami i slow motion jak Justin zarzuca czupryną uważam za najbardziej żenujący w całym filmie). Oczywiście w pewnym momencie robi się dość dramatycznie (wróć twórcy chcieli żeby tak było), ale na końcu i tak mamy wielki happy end.

Znalazło się miejsce dla Ushera, Miley Cyrus (o dziwo nawet nie była naćpana ani pokątnie dawała ciała) i Jaden Smitha. O Selenie Gomez słowem nie wspomniano, co było wielkim plusem, bo wątku love story już bym w tej produkcji nie zniósł, a tak wytrzymałem do końca.

Na pewno po tym filmie fanów wśród młodzieży Bieberowi przybędzie. Takiej produkcji nie powstydziłby się żaden twórca materiałów propagandowych na temat swego pracodawcy. ja jednak tego nie kupuję. Sam film technicznie ujdzie, ale co z tego.

Barcelonismo

Zgadzam się z Tobą w części, mnie jeszcze irytowały komentarze typu : na ekranie widać, jak J podchodzi z mikrofonem do gitarzysty i śpiewa, lektor komentuje 'J śpiewa do gitarzysty". Mać kurde, czy widz jest ślepy? Mnóstwo idiotycznych wątków, pokazane co prawda dziecko zdolne, ale tak jak piszesz - gloryfikacja jego osoby i reklama, jaką robi mu ten film, zresztą zmontowany i zrobiony całkiem całkiem, doprowadza mnie do szału. Normalnie objawienie, drugi Jezus wręcz, o ludzie. Jedyne co mi się podobało, to jak jego ojciec miał łzy w oczach - dobrze mu tak, zostawił dzieciaka jak ten miał 10 m-cy a teraz mu żal dupe ściska, o ile to w ogóle było prawdziwe oczywiście. Ja tam samego J oceniać nie będę, bo do mnie ta muzyka nie przemawia, skoro przemawia do nastolatek to niech go sobie słuchają, sama jak byłam w takim wieku to słuchałam popu, bo stacje radiowe takie właśnie gwiazdy promują. Teraz już inne czasy co prawda i prawie każde dziecko dostęp do internetu ma, ale i tak podąży za tym co sprzedają media. Jakby mi w wieku 10 lat media sprzedawały dubstep i dnb czy garage to zapewne już wtedy bym za tym podążyła, ale niestety, za dobra muzyką wciąż trzeba kopać, a masówka to masówka, wiadomo że większość za nią poleci.
film na 4 za montaż i skuteczną gloryfikację, na którą nabiorą się miliony - wkurzający do bólu moim zdaniem traktat o wspaniałości młodego chłopca. Biografia w wieku 17 lat - śmieszne.