Przecież dzieciak nie ma nawet o czym nakręcić filmu! Tak jak ktoś wcześniej pisał, tworzenie filmu o MJ ma przynajmniej jakiś sens, bo gościu faktycznie ma coś w swoim życiu co trzeba uwiecznić.... wybijał się powoli, w końcu zaświecił i emitował światło do samego końca.
A to COŚ jest jak spadająca gwiazda. Świeci jasno, ale krótko i tylko niektórzy go widzą. Ja go nie widzę. A wielbienie go i nazywanie go "naj" jest według mnie obrazą dla prawdziwych artystów.
Są chyba ważniejsze rzeczy na które można przeznaczać pieniądze, a nie na filmy o zniewieściałych nastolatkach myślących że mają talent.