Cóż, obejrzałam, ponieważ zostałam zaciągnięta do kina, ale nie słucham jego muzyki... Z resztą nie za bardzo wiem jak to ocenić, bo jakoś jako biografia mnie to nie urzekło. Ot taki film dla fanek i dla wyciągnięcia kasy przy tym oczywiście.
Skoro ktoś obejrzał i wystawił ocenę 1, to okej, ale jeśli ktoś od razu z góry ocena go na najniższą ocenę, bo go nie lubi to jest dla mnie chore ;)
No tak, ale wiadomo co jest. "O Bieber! Tylko nie ta ciota!". Chociaż to tylko u nas w Polsce nadal tylko tak jest, bo wszyscy żyją uprzedzeniami. Ale moda na tą "ciotę Biebera" już minęła, bo teraz to ja też nawet mogę powiedzieć, że o wiele lepiej wygląda i śpiewa niż kiedyś, co nie znaczy, że jestem jego fanką. Po prostu się zmienił, kto jest zrozumiały ten jest, a kto nie, ten nie. A to, że kogoś wkurza albo mu zazdrości to już jest kogoś własna sprawa.
Obejrzałem i produkcja dostaje ode mnie 4/10. Strona techniczna biografii, jej wykonanie, estetyka, mówiąc obiektywnie, jest bez zarzutów. Jednakże całe to dzieło utwierdziło mnie w fakcie, że Bieber tak samo jak reszta tego światka muzycznego, będzie jedynie artystą sezonowym, choć sezonowym to nieadekwatne słowo. Będzie się utrzymywał na rynku, ale nie wybije się na poziom wyższy, nie wiadomo jakby chciał. Jest za słaby, a jego aspiracje mimo, iż wysokie, nie wystarczą. Do grona wielkich nie dołączy. Od przelotna gwiazdka, o której w przyszłości, nikt nie będzie pamiętał. No niestety, Jacksonem to on nie jest.