Raczej długawy pseudo dokument, które ma się ładnie sprzedać. Przez większość czasu zastanawiałam się dlaczego na siłę wciskują nastolatką tak marny produkt. Wysłodzony do granic możliwości. Robienie z Justina wielkiego bohatera to dość kiepski materiał na wielkie dzieło kinematografii. Ci co oglądali niech sobie przypomną moment, gdy Justin był chory i to był punkt kulminacyjny całego filmu. Chore gardo stało się tragedią... Trochę przeszkadzała mi jego maniera i udawane "ochy i achy" gwiazdorskich gości na koncercie. Szczególnie wkurzyl mnie ten synek Smitha, który wydawał mi się kiedyś dobrym materiałem na dzieciącą gwiazdę, ale chyba jest jednym z wielu rozpieszczonych bachorków. Wielkie rozczarowanie.
Dałam 3/10 bo szkoda mi chłopaka i a film jest całkiem dobrze złożony choć czasami przesadzali z nadmiernym patosem.