dość porządnie zrealizowany sensacyjniak ze znaczącą rolą Rotha. Można dać się wciągnąć w tę zabawę, fakt - morderczą, w kotka i myszkę i wtedy mamy bardzo wysokie notowania, można też spojrzeć na ten film jako odrealniony dramat, coś jak skrzyżowanie umowności teatru z realiami przesłuchania. Moja ocena, szóstka, bierze się stąd, że spodobała mi się konwencja gry, duszny klimat relacji uczuciowych i społecznych między bohaterami oraz brawurowa rola Rotha; nie spodobało mi się z kolei przedstawienie warunków przesłuchania, nie sądzę, że nawet bogaty (skąd, przecież ojciec mu skąpi nawet jedzenia, jest bezrobotny?) i psychopatologicznie mądry facet może zagonić policjanta do wariografu czy puszczać mu taśmy wideo. Tak tytuł filmu jak i jego przebieg, a zwłaszcza końcówka nie dają złudzeń, kto tu jest mordercą.
Ja mam odmienne zdanie, mam wrażenie, że płynie z tego filmu dość niepokojące przesłanie, że jeśli jesteś wystarczająco inteligentny, na tyle że na bieżąco uczysz się słabych punktów przeciwnika, precyzyjnie je zlokalizujesz, a potem skutecznie potrafisz wykorzystać, wplatając to swoją historię, w ten sposób ją uwiarygadniając, to jesteś w stanie przekonać wszystkich do wszystkiego. Ogólnie jest to dość fascynujące.
Nie do końca się zrozumieliśmy, marketing to socjologia, statystyka, planowanie strategiczne, gruntowne przygotowanie, poznawanie cech które dynamicznie się nie zmieniają. Działa to na masy, a nie na jednostkę, zupełnie inne oddziaływanie, innego typu, niekoniecznie wymagana jest tutaj wysoka inteligencja, raczej wiedza i doświadczenie i to grupy osób.
Ja mówię o przypadku gdzie dwóch obcych ludzi się spotyka i każdy chce dowiedzieć się o drugim jak najwięcej, żeby móc to wykorzystać, tutaj zasadnicze są dwie umiejętności, pozyskiwanie informacji z docierających do nas danych, oraz umiejętne wykorzystanie tych informacji, maksymalizowanie zamierzonego efektu. Tutaj nie zadziała statystyka, czy znajomość popkultury. Samo pozyskiwanie informacji o obcej osobie podczas rozmowy, jest złożoną sztuką, zwłaszcza jeśli rozmowa odbywa się w określonym kontekście, a rola przeciwnika jest nadrzędna, uprzywilejowana, dająca więcej możliwości, w dodatku jest bardziej doświadczona w danym kontekście, oraz na stracie posiadająca więcej danych o przeciwniku. Wtedy ta druga osoba musi uciekać się do sprytnych zabiegów, prowokować pewne sytuacje, wywoływać określone emocje, reakcje mniej bądź bardziej świadome dla tej jednostki, aby te dane wydobyć, a następnie odpowiednio wykorzystać, w celu dyskretnego zdyskredytowania przeciwnika, na poziomie jego systemu wartości, lub w celu uwiarygodnienia własnej historii. Tak doskonała skuteczność w obu tych umiejętnościach wymaga najwyższej inteligencji. Jeśli taka skuteczność jest możliwa, to jest to dla mnie z jednej strony niepokojące, bo mówimy o diabelnie skutecznym manipulowaniu konkretną jednostką, a nie masą, a z drugiej fascynujące, że inteligencja daje takie możliwości.