Dlaczego tak? Ponieważ przeczytałem książki z trylogii K-PAX i przy nich film to popłuczyny wyzute z całego sensu. Urywki, fragmenty, ogóły.
Narracja powieści (film tyczy się tylko pierwszej części trylogii) jest o wiele lepsza, bardzo składna, intrygująca i kompletna.
Książka nie jest długa, ale i tak w filmie, co zrozumiałe, nie udało się przemycić wszystkiego. W sumie to przemycono tylko szkielet historii.
Tak ogólnie, to pewnie film warty jest lepszej oceny, ale osobiście patrząc przez pryzmat książki (i jej dwóch kontynuacji) z oryginału pozostało bardzo niewiele. Cieszę się, że najpierw je czytałem, a film był w drugiej kolejności. Jedyną zaletą obrazu jest fakt, że "mój" prout (z małej litery! ;) w powieściach był fizycznie Kevinem Spacey'em i to akurat dobrze, bo wcielił się w rolę naprawdę trafnie.
Niemniej film przy książkach to bardzo ubogi krewniak.
Czytałem tylko dwie, dlatego tak piszę. Jest i trzecia, może będę miał okazję ją przeczytać.
Tak tak, sam napisałem o powieści K-Pax i jej dwóch kontynuacjach, kolega mnie oświecił że wyszła trzecia kontynuacja czyli czwarta powieść w serii, a ja potwierdziłem tylko że czytałem jedynie dwie kontynuacje, czyli trzy początkowe części. Zakręcone ;)
Czytałeś ją? Jeśli tak to podziel się wnioskami czy jest warta czasu i czy trzyma poziom poprzedniczek. Przyznam się, że czytając cześć trzecią (czytałem jej jako trylogię, pod rząd) trochę juz się zmęczyłem tą formą i samym pisarstwem Gene'a.