Albo Prot jest chorym geniuszem albo faktycznie "obcym". Jak inaczej wytłumaczyć pokaz w planetarium? Film sugeruje dwie możliwości bo ta cała hipnoza i reszta zabiegów próbujących udowodnic chorobę Prota pokazują, że faktycznie tak potrafią się zachowywać osoby chore psychicznie. Ja jednak obstawiam gościa z innej planety chociaż wiem, że w praktyce czy też w tzw realu taka opcja jest raczej niemożliwa. Chodzi mi o opcję gościa bo życie na innych planetach zapewne istnieje.
Film daje do myślenia i to nie tylko w kwestii "obcych".
Ojciec chlopaka o ktorym Prot opowiada podczas hipnozy (bodajze Peeta) jest astronomem, obserwuje niebo przez lunete. Prot wspomnial o tym podczas, ktorejs z sesji. Jak sie pozniej okazuje bohater opowiesci Prota to poprostu on sam. Wnioskuje z tego, ze wiedze, ktora mial na temat planet i ukladu slonecznego wyniosl od ojca. Tak ja to odebralam. Chociaz prawda jest, ze mozna to interpretowac na rozne sposoby.
Kluczową wcale nie jest scena w obserwatorium astronomicznym. Kulminacyjną jest scena z drozdem ("bluebird"). A tak swoją drogą, czy to tłumacz był nachlany, tłumacząc jedno słowo -"bluebird"- na dwa sposoby, czy doktor zamiast "bleubird" mówi "bluejay"? - jeśli tak jak w drugim przypadku, to dodatkowo potwierdza to moją tezę.
Rozwiązaniem waszego problemu jest odpowiedź jakiej udzieliła Joyce. Kłócicie się czy był kosmitą, czy chorym psychicznie stwarzając sztuczny problem. Odpowiedź jest dużo bardziej prosta. Prot jest "Bluebird"... Pomyślcie co to znaczy. Czym był drozd (czy jak w wersji z dubbingiem "słowik") dla chorych - zauważcie, że doktor widział "bluejay"... Tu jest ODKRYTA odpowiedź. Tylko trzeba myśleć prosto, a nie schematycznie, "naukowo", "twardogłowo". Otwórzcie umysły!! Joyce pojęła i to ją uwolniło. Zastanówcie się po której stronie wy jesteście.. pacjentów czy lekarzy? Myślę, że również dr Mark to pojął... i może jeszcze ten pacjent, którego ostatnim zadaniem było pozostać w szpitalu. Każdy zaś zrozumiał to na swój sposób... ale rozumienie jest tu wtórne - mało ważne. Jest coś ważniejszego "pod" nim.
Dla opornych: Czy Mały Książe był kosmitą, czy chorym wytworem wyobraźni pilota? Przemyślcie to!
A, i jeszcze jedno. Faktem jest, że zarówno Prot jak i Joyce opuścili ostatecznie szpital psychiatryczny...
Możliwe że nim jest,dla niektórych trzymanie Obcych form życia w izolacji jest na rękę,w szczególności tych ,którzy mogą zagrozić pozycji tych u władzy.
A czytał ktoś książkę ? Może w kolejnych częściach zostało wszystko wyjaśnione. Obecnie jestem za tym, że Prot był kosmitą.
Każdy interpretuje to jak chce. Ja uważam, że Prot był kosmitą. Jak inaczej wytłumaczyć, że Bess zniknęła. Poza tym lubię w to wierzyć. Świetny film.
A ja właśnie nie chcę w to wierzyć, ze Prot jest kosmitą bo wtedy film dużo by stracił. W ogóle końcówka tego filmu mi się nie podobała a najbardziej zniknięcie Bess - tłumaczę to sobie, że ona w jakiś sposób zwiała. Staram się wmówić sobie że to nie jakaś kosmiczna bajka ze znikaniem, tylko problem psychiczny Roberta, i nic więcej. Choć fakty, że Prot był kosmitą, a raczej to co w nim było i 27 lipca uciekło są 3:
1. Skoro najwięksi geniusze astronomii nie mieli pojęcia o tym co narysował Prot to skąd jego ojciec, posiadający z pewnością uboższy teleskop był zdolny do takich rzeczy? Musiałby być naprawdę genialnym geniuszem.
2. Zniknięcie Bess
3. Zakłócenia kamery podczas obserwacji Prota 27 lipca o godz 5.51
Oczywiście sam Robert kosmitą nie był bo dowiadujemy się co się w jego życiu wydarzyło, ale to co w nim siedziało i 27 lipca wyszło mogło być czymś innym.
Choć ja oczywiście jestem za wersją, że Robert był chory psychicznie, Bess albo umarła albo uciekła albo została przeniesiona, a działanie kamery zostało zakłócone z niewyjaśnionych przyczyn - nie lubię bajek, stąd tak przyziemne rozwiązanie filmu z mojej strony. Albo bawimy się całościowo w fantasy czy sci-fi jak np. w Joe Black, albo jak już udowodnili, że Robert jest człowiekiem to powinni wszystko racjonalnie wyjaśnić, albo pozostawić to po prostu bez odpowiedzi, a jedynym dowodem na to iż Prod nie był kosmitą byłby fakt, że Bess nie zniknęła = ten nikogo nie wziął na K-PAX
Niemniej film bardzo cholernie dobry, bardzo wciągający i przede wszystkim znów świetny Kevin Spacey.
Świetny opis. Zgadzam się, że film był super, ale ja osobiście wolę wierzyć w to, że był Prot kosmitą. Specjalnie dali takie zakończenie, żeby każdy sam się domyślił, jak to naprawdę było, tak jak np. w filmie Kontakt, choć może ze strony widza bardziej wierzymy w istnienie alienów, niż inni ludzie w filmie. Ważne, że film poruszył moją wyobraźnię i jest dlatego ciekawie.
"Albo bawimy się całościowo w fantasy czy sci-fi jak np. w Joe Black,"
Wybacz ale to strasznie płytkie. Fantastyka jest bardzo ale to bardzo szeroka, mieści się w niej bardzo wiele. Takie ograniczanie i twierdzenie, że to bajka jest trochę śmieszne. O większości filmów mogę powiedzieć, że to bajki bo nie wydarzyły się naprawdę. A o tych które są na faktach powiem że są jeszcze gorsze, bo nie wszystko jest w nich tak jak było naprawdę - więc zgodnie z Twoją tezą, albo bawimy się w stuprocentowe bajki albo nie bawimy się wcale.
ja to odebralam jako literacka metafore i tyle, pomijajac jak bylo "na prawde". Metafora innego w drugim, tak bardzo gleboko, a takze tego kim sami jestesmy i do czego jestesmy zdolni, no i na koniec, czym jest ten swiat
Jacy najwięksi geniusze astronomii? Przecież to było tylko kilku naukowców, do których Powell akurat miał dojście, nic poza tym.
Co do zakłóceń kamery, pamiętajmy, że jest to przecież fikcja filmowa - i te zakłócenia to tylko scenariuszowy sposób na niedomówienie albo na brak pomysłu na to, co właściwie ta kamera miałaby zarejestrować. Podobne sztuczki stosują twórcy różnych programów o duchach czy seriali w rodzaju "Z Archiwum X" - a za takimi chwytami kryje się pustka i bicie piany, dlatego czy warto aż tak to roztrząsać?
Bess uciekła ze szpitala!! Zostawiła kartkę z gołębiem i podpisem, że nie ma domu. Interpretacja oczywista. Prot po prostu był geniuszem jeśli chodzi o astronomię, stąd jego znajomość nieba.
W dalszych częściach książki było pokazane jak Prot odłączał się od pacjenta, aby ten mógł porozmawiać z Markiem. Prot był postacią z K-Pax z kolei to ciało to jego przyjaciel, który go wzywał w trudnych chwilach.
to nie odpowiada na pytanie czy Prot był kosmitą, gdyż jest to ta sama sytuacja pokazana jakby z perspektywy Prota, jeśli był fikcją - również jego świat jest fikcyjny.
Prot przedstawia się jako kosmita, gość z innej planety. odpowiedział wam na pytanie. Spróbujcie się zastanowić co to znaczy.
dobry pomysł, na początku filmu mówił, że na ziemi wygląda jak ziemianin a na k-pax jak k-paxanin i coś o tych cząsteczkach energii i o bańce mydlanej... możliwe, że po prostu wszedł w ciało zmarłego przyjaciela. Muszę obejrzeć jeszcze raz:)
widzę, że dyskusja jak przy "incepcji" czy bączek przestał się kręcić :) Ja twierdzę, że Prot był kosmitą i był w ciele tego gościa taka jak napisała "nela_z_polski" Swoją drogą świetne są takie filmy po których samemu trzeba sobie dopowiedzieć zakończenie.
masz racje,uwielbiam wolną interpretacje którą pozostawia reżyser widzowi. Film dotyka kazdego w inny sposób :)
Interesuję się psychologią i czytałem o podobnych przypadkach. Prot powstał w głowie mężczyzny, któremu zamordowano rodzinę. Wszystko wymyślił, aby uciec od przeszłości. W rzeczywistości jest bardzo wiele podobnych przypadków. Wśród ludzi wybitnie uzdolnionych również.
Niebywałą znajomość planet można wytłumaczyć na dwa sposoby:
1) Był geniuszem - co jest bardzo prawdopodobne.
2) Zabieg reżyserski, by obudzić w widzu wątpliwości, co do rzeczywistego pochodzenia Prota.
Zaginięcie dziewczyny można wytłumaczyć na dwa sposoby:
1) Sama uciekła.
2) Prot (geniusz) dał jej zadanie (obmyśliwszy dla niej plan ucieczki), które ona wykonała - uciekając. Tym samym utwierdził pozostałych pacjentów w wierze, że naprawdę był kosmitą - co miało dla nich bardzo ważne znaczenie, bo wiara w K-PAX stała się częścią ich terapii, odskoczni od choroby.
Prot nie był kosmitą, ale jak w przypadku wiary w Boga, kosmitów lub np. koniec świata - ludzie zawsze będą szukać uzasadnień na własną korzyść. Wierzyć, pomimo oczywistych faktów, zaprzeczających temu, w co wierzą. Myślę, że film podzieli widzów na 2 grupy:
1) Ludzi wierzących, że Prot był kosmitą.
2) Ludzi, którzy wiedzą, że kosmitą nie był.
Pozdrawiam :)
...albo i nie. Każda scena, która sugeruje, że Prot jest kosmitą jest zestawiana ze sceną, która sugeruje coś przeciwnego i na odwrót. Wychodzi na to, że z punktu widzenia kompozycji filmu, oba wyjścia są nie tyle równie prawdopodobne, co równie prawdziwe jednocześnie.
Prot, to kosmita w ciele czlowieka. Obserwujac niebo domowym teleskopem mozesz co najwyzej dostrzec niedokladny obraz odleglej galktyki, ale na pewno nie poszczegolne planety w tej galaktyce, bo tego chyba nie da sie zrobic przez zaden ziemski teleskop, W planetarium Prot udowodnil, ze posiada wiedze, ktorej nie posiadali nawet najwybitniejsi astrofizycy na ziemi, a udowodnil to przedstawiajac rownanie, ktore tlumaczylo nieregularny ruch gwiazd. Scena w planetarium byla kluczowa, bo pokazala, ze Prot byl geniuszem, bo byl kosmitą, a wiedze ktora posiadal nie mogl nabyc czytajac ksiązki, czy obserwujac niebo przez domowy teleskop;)
Prot miał obsesję na punkcie jednej gwiazdy, a naukowcy raczej nie skupiają się na jednym punkcie na niebie. Znany był ruch tej gwiazdy, Prot mógł obliczyć, jakie warunki są potrzebne, aby ten ruch się zgadzał z obserwacjami, nawet bez teleskopu. To nie jest wcale wykluczone.
Nie mówię, że tak jest i kropka, bo scena rzeczywiście zdaje się sugerować pozaziemskie pochodzenie Prota, ale zaraz po tym jest kontrowana przez scenę, która temu przeczy i tak w kółko, aż do enigmatycznego zakończenia :).
Z tego co pamiętam, ja interpretowałem to tak, że Kevin Spacey sam w sobie kosmitą nie był, był zwykłym człowiekiem, ale rzeczywiście jego ciało zostało opanowane przez kosmitę, powiedzmy "opętał" go :D.Na końcu filmu kosmita opuścił jego ciało i udał się właśnie na swoją rodzinną planetę K-Pax i tyle.Sam Spacey gra tu zwykłego, chorego człowieka.
Niebywałą znajomość planet można wytłumaczyć na dwa sposoby:
2) Zabieg reżyserski, by obudzić w widzu wątpliwości, co do rzeczywistego pochodzenia Prota.
tu mieszasz dwie sfery, wiadomo, ze to byl zabieg rezyserski/literacki, ale mimo wszystko musi sie on wyjasniac w ramach fabuly, a nie poza nia, wiec sa nadal dwa wyjscia, ale jak wyzej pisze @czesiol autor ksiazki zadecydowal, ze jest Prot kosmita, bo w dalszych czesciach rozwijany jest ow watek.
W książce jest to dość dokładnie opisane Robert chorował zaburzenie dysocjacyjne tożsamości. Na końcu opisane jest w jaki sposób doszło do takiego stanu. Nie wiem jak to sie ma do dalszych częsci trylogii bo nie czytałem jeszcze jednakże, polecam tą lekturę jest naprawde świetna.
Ja uważam, że on na skutek traumatycznych przeżyć wyparł wszystko, co się wydarzyło. Stworzył swoją planetę, gdzie życie było proste i przyjemne bez rodzin, bo bał się kolejnych rozczarowań i strat bliskiej osoby. Miał dużą wiedzę, bo ojciec był astronomem poza tym sam miał niesamowicie wysoki iloraz inteligencji. A ta wariatka uciekła, ponieważ on ją zmotywował i dał jej nadzieję, że w innych miejscach życie ma sens.
No może... nie tłumaczy to jednak zajścia w planetarium i znaiknięcia Prota podczas pobytu w szpitalu. Myślę, że film miał na celu bardziej poruszyć wyobraźnię niż robiła to książka.
"Moim zdaniem Prot był postacią wytworzoną w umyśle Roberta, która powstał przy pierwszym traumatycznym wydarzeniu w jego życiu czyli po śmierci ojca. W czasie regresji najwcześniejszym wspomnieniem rzekomego kosmity przekraczającego sto kilkadziesiąt lat jest wydarzenie z przed kilkudziesięciu lat. Wszystkie argumenty przytaczane za jego nieziemskim pochodzeniem da się racjonalnie wytłumaczyć. Był geniuszem, na leki jest odpornych kilka procent pacjentów, a jeśli widzi ultra fiolet to czemu nosi okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV; jak on w nich cokolwiek widział. Jeśli był energią, która przywłaszczyła sobie ciało Portera lub też zamieszkała w nim za jego zgodom to czemu zabrał ze sobą fizyczną powlokę Bess a nie odleciał ze swoim przyjacielem?I pierwsze zasadnicze pytani, o które moim zdaniem chodzi w tym filmie: Jak źle musi nam być byśmy wybrali świat, bez miłości, bez, przyjaźni, w którym nikt za nikim nie tęskni i nikt nikogo nie obchodzi (oczywiście wszystko w pełnym szacunku) , gdzie niema nawet przyjemności. Prot nie wspomina chyba o żadnej. Jedzenie mają fatalne seks nieprzyjemny i do tego toksyczne dla naszych ciał promieniowanie ultrafioletowe. A tak są plusy niema rządu i prawa ale to chyba za mało by K-PAX nazwać domem a o raju już nie wspominając.Czasem lekarstwo jest gorsze od choroby. Wszystkim tym, którzy w imię wiary w baśnie, marzenia czy jak to chcecie nazywać uznają Prota za kosmitę radze zastanowić się nad osobą Prota. Choć wydaje się przyjazny i miły, napawa mnie pewną obawą. Skoro zna tajemnice samoleczenia; czemu nie nauczy jej ziemian albo chociaż przekaże ją kilku spotkanym ludziom. Tu argument, że zabili byśmy siebie albo innych chyba nie działa. Wymyśla pacjentom zadania zagrażające ich życiu Mówi: czuje, że będą tu za mną tęsknić a nie, że ja będę tęsknił. Przyleciał do nas, robi notatki i zbiera próbki w tym Bess."
A dla mnie linijka, hej mark mam jedną prośbę, zajmij się robertem (kiedy wyjade) zdecydowanie przemawia za tym że prot był kosmitą.
Polecam roczny pobyt w Nowym Jorku, słuchanie muzyki z K-Pax a potem po powrocie zapalić weed i obejrzeć film. Poczujecie się jak przybysze z innej planety. Każdy New Yorker pisze w języku z "innej planety", każdy opowiada o sobie jak przybysz z "innego świata", w którym jest pięknie, gdzie panują nieco inne zasady. Kimkolwiek Prot by nie był lepiej poświęcić się wierze, że był po prostu z K-Pax. To wiara buduje te wszystkie wieże w Gotham City ;)
Jestem przekonany że główna postać była kosmitą ;) Bo jak inaczej wytłumaczyć:
1 widzenie w ultrafiolecie
2 tętno na poziomie 40 (!) skaczące nagle do 160
3 Niezwykła wiedza (przecież teleskopem ojca znajomego nie mógł zobaczyć planet odległych o tysiąc lat świetlnych...)
4 dodatkowo zakłócenia przy "teleportacji"
5 kilka innych faktów które nasunęły mi się podczas oglądania a które już zapomniałem :P
Co do akcji z hipnozą to wygląda na to, że Prot jakby "wcielał się" w Roberta w niektórych momentach. Początkowo sądziłem że jako wyższa forma życia jest odporny na hipnozę i ich wkręca pozwalając im usłyszeć to czego chcą :) To wcielanie się tłumaczyłoby stan Roberta po 27 lipca kiedy to Prot się teleportował i pozostawił "puste" ciało. Trochę przegiąłem z interpretacją, ale jak dla mnie to film z elementami S-F.
Lub po prostu przeniosły ją gdzieś władze szpitala, żeby nie wzbudzać paniki, rozczarowania wśród pacjentów.
Bess zniknęła, bo jako jedyna zrozumiała przesłanie Prota - wykorzystaj teraźniejszość i coś zmień. Ona nie pasowała do tego szpitala, do innych pacjentów, dlatego po prostu uciekła stamtąd.
Opozycyjną postacią do Bess był Howie, którego ostatnim zadaniem było pozostanie w szpitalu. Dlaczego? Dlatego, że tak naprawdę to był jego dom, którego opuszczenie nie miało by sensu.Howie odczytywał słowa Prota dosłownie, tak jak cała reszta, poza właśnie Bess.
Prot to Robert, nie jest komistą. Jest człowiekiem, który posługując się zupełnie na nowo wytworzonym światem K-Paxa radzi sobie z przeszłością, ale pomaga też ludziom dookoła - pomaga swojemu terapeucie zauważyc fakt, że rodzina to prioryter, pomaga Bess wyrwac się ze szpitala, w którym w ogóle nie powinna być, pomaga Howiemu itd.
Ktoś wie dlaczego zgasł obraz z kamery przed ostatnią "podróżą"? I dlaczego nikt nie zaproponował Protowi, żeby udowodnił, że podróże świetlne są możliwe? Wystarczyło powiedzieć, żeby się gdzieś teleportował i przyniósł jakiś przedmiot i to byłby dowód.
Kluczową wcale nie jest scena w obserwatorium astronomicznym. Kulminacyjną jest scena z drozdem ("bluebird"). A tak swoją drogą, czy to tłumacz był nachlany, tłumacząc jedno słowo -"bluebird"- na dwa sposoby, czy doktor zamiast "bleubird" mówi "bluejay"? - jeśli tak jak w drugim przypadku, to dodatkowo potwierdza to moją tezę.
Rozwiązaniem waszego problemu jest odpowiedź jakiej udzieliła Joyce. Kłócicie się czy był kosmitą, czy chorym psychicznie stwarzając sztuczny problem. Odpowiedź jest dużo bardziej prosta. Prot jest "Bluebird"... Pomyślcie co to znaczy. Czym był drozd (czy jak w wersji z dubbingiem "słowik") dla chorych - zauważcie, że doktor widział "bluejay"... Tu jest ODKRYTA odpowiedź. Tylko trzeba myśleć prosto, a nie schematycznie, "naukowo", "twardogłowo". Otwórzcie umysły!! Joyce pojęła i to ją uwolniło. Zastanówcie się po której stronie wy jesteście.. pacjentów czy lekarzy? Myślę, że również dr Mark to pojął... i może jeszcze ten pacjent, którego ostatnim zadaniem było pozostać w szpitalu. Każdy zaś zrozumiał to na swój sposób... ale rozumienie jest tu wtórne - mało ważne. Jest coś ważniejszego "pod" nim.
Dla opornych: Czy Mały Książe był kosmitą, czy chorym wytworem wyobraźni pilota? Przemyślcie to!
A, i jeszcze jedno. Faktem jest, że zarówno Prot jak i Joyce opuścili ostatecznie szpital psychiatryczny...