W Ameryce obowiązuje pewien schemat filmowy, któremu podporządkowują się scenarzyści, producenci, reżyserzy itd. Chodzi tam o to, by film był tak pokazany, aby przeciętny człowiek mógł go w pełni zrozumieć. Filmy amerykańskie opierają się głównie na efektach specjalnych, wybuchach i eksplozjach, komercji skierowanej w kierunku ludzi szukających w filmie rozrywki i niecodziennych wrażeń, by móc oderwać się od rzeczywistości. Jakby tak sporządzić spis amerykańskich filmów, to z listy tej aż wylewały by się tytuliki typu: Batman, Spiderman, Wehikuł czasu czy XXX. Filmy te opierają się głownie na efektach specjalnych, a ich treść jest prosta i oczywista. Pozostaje pytanie: gdzie podziały się filmy ambitne, zawierające w sobie jakiś sensowny przekaz?! Czy naprawdę wszystko w amerykańskich filmach zawsze musi być pokazane, wytłumaczone?! Filmów niekomercjalnych jest naprawdę niewiele. Są one zazwyczaj pomijane, niechętnie oglądane. Jest tak przede wszystkim dlatego, że są to filmy bez efektów specjalnych, ale za to z bogatą treścią i "morałem". Liczy się dobra zabawa i nikt nie chce iść na film, podczas którego trzeba ruszyć mózgownicą. K-Pax naprawdę mnie wzruszył. Film co prawda obsadą jest ukierunkowany na czystą komercję, ale bogatą treścią i niesamowitym, nie wyjaśnionym zakończeniem urzekł mnie. Po obejrzeniu takiego genialnego i porywającego filmu z cudownymi kreacjami aktorskimi człowiek zaczyna się zastanawiać: a może ten zachodni naród nie jest taki płaski emocjonalnie?! Może jest nadzieja na to, że na ekrany kin zaczną wchodzić ambitne i treściwe filmy amerykańskie, które co więcej przyciągną ludzi?! Mam nadzieję, że społeczeństwo zarówno polskie jak i amerykańskie pewnego dnia dostrzeże prawdziwe piękno i sztukę kryjącą się za dającymi do myślenia filmami, nie nastawionymi na komercję