Trochę się bałem tego filmu: trailery sugerowały coś niezwykle łzawego, a poza tym obawiałem się tej otoczki sci-fi, która ostatnio w kinie zdziecinniała. Ale na szczęście reżyser wysubtelnił formułę, a świetne aktorstwo Kevina Spacey i Jeffa Bridgesa (oklaski, kolejna po The Contender doskonała rola) uratowało nawet najbardziej dyskusyjne sceny. W sumie otrzymujemy solidny, wiarygodny psychologicznie dramat, w którym sci-fi pojawia się tylko jako pretekst do pokazania sytuacji bohaterów związanych z naszą, ziemską rzeczywistością.