No to chyba nie do końca zrozumiałeś zakończenie...

Podoba mi się twój pomysł i gdyby reżyser nieco lepiej się postarał, wyszłoby całkiem nietypowe zakończenie. Widz nie wiedziałby czy film zakończył się happy endem, czy dokładnie na odwrót. Gdyby rozwiązanie nie zostało podane na tacy (Prot musi być kosmitą, w przeciwnym wypadku historia ma zbyt wiele logicznych niespójności) zastanawialibyśmy się czy Prot był kosmitą, czy raczej jedynie alter ego Roberta. To drugie zakończenie o którym piszę, zakłada że psycholog podczas terapii pociągnął za nieodpowiednią dźwignię w psychice Prota i wybudził wytłumionego Roberta z jego traumatycznym bagażem, czym zamienił bądź co bądź sympatycznego cudaka w roślinę na wózku. Wszystko zależałoby od interpretacji widza.
Film mnie nie powalił, dobry warsztatowo, zwłaszcza gra Bridgesa, fabuła i zakończenie takie sobie. Z tego gatunku o wiele bardziej cenię choćby stareńką Drabinę Jakubową. Filmowi daję moim zdaniem uczciwą szósteczkę.

a propos "Prot musi być kosmitą"

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sawant

więc...

Ale geniusz nie ma tu nic do rzeczy. Nawet gdyby udało się zebrać szacowne grono złożone z Einsteina, Kopernika, Newtona, Ptolomeusza, Galileusza, Turinga, Banacha i kogo tam chcesz na dokładkę, to przy pomocy jedynie swoich jakże wspaniałych umysłów i amatorskiego teleskopu, nie zdołaliby zebrać na temat najodleglejszych znanych krańców kosmosu większej wiedzy, niż naukowcy posługujący się
współczesnymi teleskopami, analizą widmową i wszystkimi innymi sztuczkami. I to wszystko z bardzo prostego powodu, nasi geniusze nie mieliby dostatecznego materiału do analizy.
Robert sugerowanym sposobem nie mógł wejść w posiadanie wiedzy Prota. Jeżeli reżyser chciał zasugerować to drugie rozwiązanie o którym pisałem, to zwyczajnie przedobrzył.