Nie wiem czy koniecznie zasługiwał na to. Jest tu trochę kiczu, zwłaszcza przy efektach specjalnych, ale można to wybaczyć z racji, że jest to film z 86. Co prawda nie było to najlepsze dzieło, ale nie był to najgorszy film i bawiłem się całkiem przyjemnie. Było sporo śmiesznych scen, a fabuła była całkiem w porządku. Aktorsko mam parę rzeczy do zarzucenia, mogłoby być w wypowiedziach bohaterów więcej emocji, ponieważ momentami ich brakuje, ale nie wypada to najgorzej i idzie wybaczyć. Sama postać Kaczora Howarda była ciekawa i liczyłem, że uda mu się wrócić do domu, co niestety mu się nie udaje. Montażowo również nie mam nic do zarzucenia. Kiczem natomiast jest ten cały Czarny Władca. Jest dobrze wklejony, ale wygląda tragicznie. Ode mnie film dostaje ocenę 6/10.