Byłem mały, miałem VHS, oglądałem bajki z Polonii 1, Herculesa, McGyvera, Drużynę A.
Większość dnia spędzałem jednak na podwórku. Kaczor Howard był moim idolem z
dzieciństwa i nie przeżywam dziś żadnej traumy związanej z przedstawionych relacji kaczo -
damskich. Jako chłopiec nagrałem ten film na kasetę wideo i wracałem do niego bardzo
często. Najmocniejsza scena z filmu która przyprawiała mnie o delikatne zawstydzenie to jak
przy dotyku kobiety Howardowi stawały pióra na głowie. Przy powrocie w wspomnieniach do
czasów dzieciństwa i tego filmu czuję bardzo ciepły klimat rodzinnego ogniska i fajnej przygody.
Mało mnie jako chłopca interesowały relacje kaczo - damskie w tym filmie, ważna była akcja i
przygoda. Czytając komentarze dotyczące tego filmu zacząłem się zastanawiać czy to jest coś
ze mną nie tak że nie ani razu nie odczułem przy seansie tego filmu propagowania zoofilii czy
to jednak pokolenie ludzi wychowanych na piosenkach Rihanny itp machającej pipką na
każdym teledysku ma coś nierówno pod kopułą doszukując się seksualności w filmie o kaczce
...
Dzieciństwo wspominamy tak samo, ale te relacje jak to nazywasz kaczo-damskie nie były tak widoczne w tym filmie, prawda? Muszę go obejrzeć jeszcze raz (setny chyba)... Tak czy siak, grzechy zostały ci odpuszczone, teraz możesz śmiało ruszać w świat z czystym sumieniem!