Ogólnie, z kilkoma wyjątkami, obsada świetna, nawet Lenny Kravitz dobrze zagrał, ale kto i dlaczego w roli JFK obsadził tego typa? Rola TOTALNIE położona, już ta mała grająca jego córkę potrafi lepiej interpretować. No w takich filmach tego typu błędy zdarzać się nie powinny. Zamiast charyzmatycznego przywódcy narodu mamy jakiegoś gogusia, który się zachowuje jak Ashton Kutcher w Dwóch i Pół...