Świetna reżyseria, świetna gra aktorów. Wyszłam z kina zachwycona i wzruszona.
Miałem tak samo ;) Trzeba jednak przyznać uczciwie, iż momentami był przesłodzony.. filmowy motyw z Barackiem Obamą śmiało mógłby kandydować do miana spotu w kampanii prezydenckiej przed wyborami xD ;P Reszta naprawdę dobra, świetne aktorstwo. Whitaker czaruje ekran, Winfrey znakomicie mu wtóruje. Przyznaję.. chwilami łezka aż się cisnęła do oka ;)
ja miałam wrażenie, że wszystko działo się zbyt szybko i chaotycznie. Dwie godziny aby opowiedzieć całe życie człowieka to jednak troche za mało. Momentami gubiłam się w fabule (zwłaszcza w zmianach prezydentów między Nixonem i Reaganem). Aktorstwo na plus ale moim zdaniem nie jest to kandydat na Oscara. Było zbyt dużo 'przeskoków', raz był rok '69, w którym była jedna scena i nagle widz dostaje po twarzy '72. Myślę, że producenci chcieli za dużo i wyszła lekka papka..
Faktycznie... wątek prezydentów USA po Nixonie, tzn. Forda i Cartera został "opowiedziany" chyba w trzy minuty... xD
Co do gry aktorskiej zgoda (choć do poziomu Oscarów nieco jednak brakuje), co do reszty... nie. Po prostu nie.