Ilość patetyzmu na centymetr taśmy filmowej przekraczała nawet amerykańskie normy. Koszmar
przeciez ten film jest wlasnie holdem dla tych co walczyli o rownouprawnienia. To ze bohaterem tego filmu jest czlowiek spokojny i poddany swojej roli zyciowej, to ze w filmie pokazane sa sytuacje z perspektywy tegoz czlowieka, akcja skupiona jest wokol tylko niego, czynia ten film troche patetyczny. Ale jesli spojrzec dokladnie, nie ma w tym filmie zaklaman. Wydarzenia w Alabamie i czarne pantery jako bojowka, czy rozruchy bandziorskie czarnych po zabojstwie Kinga czy nawet prezio Ronnie i jego polityka z sprawie RPA.... to bylo nawet dla mnie zaskoczeniem ze to pokazano w filmie.
Jak to bylo? Niech zyje Mandela! XD Obama prezydentem! <łzy w oczach>
Film był dobry, ale do pewnego momentu. Pza tym to nagłe przeskakiwanie do późniejszych lat też było irytujące, brakuje przez to głębi. Były bandziorskie rozróby czarnych, ale te moralne rozterki młodego człowieka, że to złe będąc wcześniej wiernym bojówkarzem są dosyć zabawne. I tak łagodnei ich przedstawiono. Co do RPA, to murzyni wygrali i zniesiono apartheid (co z tego, że w RPA to biali są rdzennymi mieszkańcami) i kraj popadł w ruinę, a biali są prześladowani bardziej niż wczasach apartheidu murzyni.