Fabuła jest ciekawa ale staje się za bardzo skomplikowana w pewnym momencie, jest ona do
zrozumienia, no ale mimo wszystko za dużo tam niejasności. Osobiście inaczej bym zrealizował pewne
momenty w filmie, a w sumie to większość filmu, no ale da się to zaakceptować. Nie wiem czy wam
też się wydawało, że to wszystko jest trochę bez sensu. Czasem miałem takie wrażenie, no bo po co
przeprowadzać na żołnierzach tyle eksperymentów i inwestować w to tyle pieniędzy, angażować tylu
ludzi i tylu ludzi uśmiercić, tylko po to by Raymond Shaw został wiceprezydentem, co i tak nie było
do końca pewne że nim zostanie. No jeszcze rozumiem jak by miał zostać prezydentem.
Dodatkowo przyczepił bym się do tego zakończenia, wszystko się dość szczęśliwie skończyło, a
przecież nie musiało wcale tak się to kończyć, mogli by pozostawić negatywne zakończenie i wtedy
film dawał by więcej do myślenia, że podobne historie na prawdę mogą mieć miejsce.
No dobra więcej już nie piszę, bo pewnie i tak nikt tego nie przeczyta. Hehe, ogólnie to ciekawy film.
Przepraszam, że napisałem tak bez ładu i składu.
Ja przeczytałam :).
Na wstępie zaznaczam że w mojej odpowiedzi jest pełno SPOILERÓW !!!
Odpowiadając na Twoje wątpliwości to wydaje mi się że to jego matka była na tyle wpływowa że być może pomogła to wszystko sfinansować w zamian umawiając się z nimi że zrobią z jej syna posłuszną kukiełkę a im to pasowało bo potrzebowali królików doświadczalnych. A prezydentem miał zostać po tym jak już wygrają wybory postać Denzela miała przecież zastrzelić prezydenta żeby to Shaw jako prezydent został zaprzysiężony i wszystko by wszystkim pasowało :). Myślę że film miał smutne zakończenie bo przecież maka zniszczyła mu całe życie, nie wspominając o tym jak zabił kobietę którą kochał no i tragiczny finał. Ja też przepraszam za trochę chaotyczną wypowiedź ;)
Wydaje się że warto zainwestować ogromne pieniądze, aby mieć "prywatnego" prezydenta najpotężniejszego państwa na świecie:)
Nie wydaje mi się żeby to były duże pieniądze. Prezydenci są w stanie wydać o wiele więcej i o wiele więcej ludzi zabić wywołując wojnę np w Iraku, Afganistanie itp żeby utrzymać się na stołku, mimo że to i tak nie jest pewne.
Tak czy inaczej na wojnie z ich punktu widzenia nie da się nie zarobić. Po pierwsze opróżnia się arsenał pobudzając przemysł zbrojeniowy, po drugie zdobywa się kontrakty na odbudowę i wydobycie bogactw naturalnych, po trzecie wprowadza się "demokrację".
A co jeśli prezydenci są mniej więcej takimi marionetkami w rękach bankierów jak Shaw? W końcu całą tą działalność wojenno-pokojową kredytują właśnie duże banki.
No tak ale on miał zostać wiceprezydentem a nie prezydentem co nie dawało by mu aż takiej bezkarności w działaniu.
Dlatego zginęło kilka osób a nie kilka tysięcy. Ale docelowo on i tak miał zostać prezydentem.
Od pewnego czasu wybiera się zawsze tandem prezydent-wiceprezydent. W przypadku śmierci tego pierwszego wiceprezydent zostaje prezydentem. Ponad 70% wyborców głosowało na Arthura-Shawa to Shaw zostałby wiceprezydentem, a po śmierci prezydenta Arthura - prezydentem. Czego tu nie rozumiesz?