Mentalnie przygotowałam się na godzien womitowania patetyczny bełt. "Czcigodna szafo!" jak to pisał Czechow. Wajda zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i nie rozumiem chóru Momusów szukających dziury w całym. Owszem, być może są tu sceny lekko "napuszone", ale ich obecność jest naturalnym efektem ubocznym filmu o martyrologii. Zarzucanie "Katyniowi" nastroju szkolnej akademii to bolesna przesada.
Obraz jest sprawnie zrealizowany, sugestywność wielu scen (jak choćby finałowej egzekucji) robi wrażenie. Są i ciekawe kreacje aktorskie, zwłaszcza starszych zapomnianych nieco artystów, jednak to aktorstwo wydaje się jedną z najsłabszych stron filmu. Drętwota Żmijewskiego i egzaltacja Małaszyńskiego nieco irytuje.
Podoba mi się kompozycja filmu. Rzeczywistość wojny i wczesnych lat komuny Wajda zamyka w dość łatwej do przełknięcia pigułce. To żaden zarzut - film opiera się na scenach nienachalnych a znaczących. Na
(po)wojennym tle toczą się losy bohaterów. Niby wycięte z podręcznika do historii, a jednak w ich przedstawieniu jest odrobina niejednoznaczności.
Też spodziewałem się czegoś gorszego. Najnudniejsza wydaje mi się pierwsza część filmu, poprostu się na niej nudziłem i zastanawiałem czy nie przełączyć. Dosyć kiczowate wydawały mi się niektóre sceny np. ta na moście, rozumiem ze coś takiego się mogło zdarzyć ale mnie ta scena rozbawiła swoją nieudolnością, scena z chrystusem pod mundurem żołnierskim( nachalny symbolizm). Również muzyka z tej pierwszej części filmu trochę mi zgrzytała. Z czasem było już tylko lepiej. Szczególnie podobały mi się sceny z rozmowami i rozterkami moralnymi bohaterów jak się zachować wobec kłamstwa katyńskiego. Natomiast sceny już samego mordu na żołnierzach mogą przejść do historii kina.
Nie spotkałem się jeszcze z dobrym filmem o takiej tematyce np. nie ma dobrego filmu o obozach zagłady być może film nie ma środków które mogłybybyć odpowiednie do opowiedzenia takiej histori. Film posługuje się schematami a o takich rzeczach chyba nie da się mówić schematami.