Polska kinematografia od wielu lat stoi na fatalnym poziomie... Jeśli coś lub ktoś może sprawić, że ta sytuacja się zmieni, to chyba tylko Wajda i "Katyń" jest ku temu wielką szansą, ale boją się, że to tylko pobożne życzenia...
Wajda niestety niczego w polskim kinie sam nie jest w stanie zmienić - on już i tak nakręcił masę wybitnych filmów, które przeszły do historii kina światowego. Nie można od prawie 80-latka wymagać, aby wciąż ratował twarz polskiej kinematografii przed całym światem. Nikt nie żyje wiecznie, a twórca "Katynia" nie jest tu wyjątkiem - on może tylko wskazać drogę, jaką powinni podążać młodzi filmowcy. No, ale do sukcesu potrzebne są też pieniądze, a z tymi w dzisiejszych czasach nie jest u nas za dobrze. Jednak można czasami zrobić przysłowiowe coś z niczego - tyle że potrzebny jest talent i samozaparcie. Ale my, widzowie, nie mamy niestety wpływu na tak opłakaną sytuację:/
Miałem okazję spotkać Pana Andrzeja Wajdę w ostani piątek na premierze po 50 latach, filmu "Kanał". Mimo swego wieku wygląda na to, że jest w dobrej kondycji. Dlatego wierzę, że ten film będzie kolejnym jego wielkim filmem. Obsada i skład ekipy na to wskazują. A ten wiek 12 lat? Być może film nie pokazuje tak drastycznych scen jakie są w "Pianiście", czy "Liście Schindlera". Być może wynika to z faktu, że Wajda jest osobiście związany z zagładą polskich oficerów.
Jeśli chodzi o to osobiste związanie z wymordowaniem polskich oficerów w Katyniu, to Wajda sobie coś uroił. Do dziś utrzymuje, że kapitan Wajda, który w 43 zginął w Katyniu to jego ojciec. Tymczasem już dawno okazało się, że był to człowiek nie należący w ogóle do rodziny reżysera, co jasno wynika z materiałów historycznych. Wajda jednak dalej brnie w kłamstwie. Tylko po co? Jego prawdziwy ojciec też zginął w trakcie wojny, ale może Wajda uznał, że śmierć w Katyniu jest bardziej doniosła i chwalebna, więc dopisał sobie ten wątek do swojej biografii. W moim przekonaniu sprawia to, że jest ostatnią osobą, która powinna kręcić ten film.