PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=271956}
6,8 223 tys. ocen
6,8 10 1 223109
5,8 44 krytyków
Katyń
powrót do forum filmu Katyń

Andrzej Wajda wraca z Hollywood z pustymi rękami, bodajże już po raz czwarty. Jego "Katyń" nie znalazł uznania wśród akademickiego gremium. Nie znalazł, bo nie mógł. I jest na to parę naprawdę mocnych powodów. Pomijając kwestie czyto warsztatowe, których omawiać tu nie będę - "Katynia" jeszcze nie widziałem, a i czekam na możliwość obejrzenia zwycięskich "Fałszerzy".

Po pierwsze, "Katyń" jest filmem mało atrakcyjnym z punktu widzenia światowej widowni. Światowej, czyli w sporej mierze amerykańskiej. A Oscary to nagrody odzwierciedlające amerykańską wizję i oczekiwania wobec kina. Z przyznaniem nagrody dla najlepszego filmu zagranicznego wiąże się pewne ryzyko. Ryzyko powodzenia filmu w amerykańskich kinach. Zwycięski film otrzymuje szansę na największą dystrybucję i dotarcie do największej liczby widzów. Żeby zarobić na takim filmie, musi być on chętnie oglądany przez widzów. Inaczej przepadnie w gąszczu amerykańskich obrazów i nie przyniesie zysków. A Oscary to zysk, a gala rozdania nagród jest manifestacją potęgi filmowego biznesu. Jak to ujął amerykański krytyk filmowy Ross Dazis w wywiadzie dla Dziennika: Oscary to show przygotowany z myślą o zyskach dla branży kinowej, dystrybucyjnej, rozrywkowej. Decyzję zaś podejmuje kilkaset osób, w tym aktorów, producentów i dystrybutorów, dla których interes show jest interesem prywatnym. Showbiznes karmi się pieniędzmi, które można zbić tylko na potencjalnie zyskownych filmach.

"Katyń" nie jest filmem atrakcyjnym dla świata, gdyż przedstawia historię, która ma charakter lokalny i jest nieznana światu. Dotkliwym jest fakt, że nie doceniono dzieła, które pomogłoby zapoznać się z tragedią Polaków milionom widzów na całym świecie. Co prawda szansę na to dała już sama nominacja, niemniej jednak brak nagrody tę szansę zniwelowała. Zamiast dać szansę innemu spojrzeniu na świat, Akademia postanowiła nagrodzić austriacką produkcję pt. "Fałszerzy" opowiadającą historię żydowskich więźniów współpracujących z nazistami. Film niewątpliwie ważny, ukazujący tragiczny obraz II Wojny Światowej, jednak pokazujący nam fragment historii, którą już znamy. Fakt ten zauważył także Daniel Olbrychski w jednym ze swoich komentarzy udzielonych po ogłoszeniu zwycięzców tegorocznej gali oskarowej. O holokauście wiedzą wszyscy, o Katyniu - tak na dobrą sprawę - nikt. I, przynajmniej na razie, dalej będziemy świadkami takich aktów ignorancji, jak chociażby ten w niedawnym artykule szwedzkiego dziennika, który przypisał zbrodnię katyńską hitlerowcom. Takie rzeczy dalej będą miały miejsce, gdyż świat po prostu za mało wie o tego typu wydarzeniach. Holokaust ma dzisiaj znaczenie globalne, dotyka wielu ludzi pochodzenia żydowskiego rozproszonych po całym świecie - w tym także członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Dlatego też każdy film opisujący tragedię Żydów ma dla nich wydźwięk emocjonalny i jest potencjalnie "lepszym" kandydatem do nagrody.

Film "Fałszerze" ma większe szanse na powodzenie w Stanach, a więc będzie można na nim lepiej zarobić - choć przykry to wniosek, że zarabia się miliony dolarów na opisywaniu makabrycznej historii, która łączy się z milionami zamordowanych ludzkich istnień. I nie chodzi już nawet o skalę tragedii - globalnie rzecz biorąc, zbrodnia katyńska miała charakter ściśle lokalny, a holokaust pochłonął o wiele więcej ofiar. Tymczasem o rzezi Ormian dokonanej przez Turków podczas I Wojny Światowej (ok. 1,5 mln ofiar) filmów się nie robi, a i sama świadomość przeciętnego obywatela naszej planety o tej tragedii jest znikoma (jeśli w ogóle istnieje). Poza tym "Katyń" jest filmem mocno niewygodnym z punktu widzenia Rosji, która do dzisiaj nie zajęła jasnego stanowiska w sprawie tego wydarzenia. Nagrodzenie filmu o zbrodni oficerów NKWD byłoby aluzyjnym napiętnowaniem Rosjan, a tego Ameryka ryzykować nie chce - nie po gorzkich doświadczeniach zimnej wojny. Biorąc pod uwagę ten fakt, już sama nominacja do Oscara jest wielkim sukcesem Andrzeja Wajdy i wszystkich, którzy przyłożyli rękę do powstania tego filmu.

ocenił(a) film na 4
Kubolski

Masz dużo racji, ale chyba najistotniejszą kwestią jest to, iż:
Katyń jest po prostu średnim filmem. Nic więcej.