PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=271956}
6,8 223 tys. ocen
6,8 10 1 223109
5,8 44 krytyków
Katyń
powrót do forum filmu Katyń

Niesamowite...z każdym dniem po seasie "Katynia" doceniam ten film bardziej i bardziej...moje myśli często krążą wokół niego, zatrzymują się na scenach, dialogach, wymowie...
Nie wiem więc, czy to co tu napiszę jest moim ostatecznym zdaniem na temat dzieła Wajdy. Uważam, że "Katyń" zeszlachetnieje z wiekiem, z czasem sięgając może i rangi arcydzieła. Wiadomo, że każdy krzew potrzebuje czasu, żeby zakwitnąć i myślę, że kwiaty "Katynia" będą naprawdę piękne.
Wiele opinii słyszałem przed seansem, a najbardziej zmartwiła mnie ocena pana Kłopotowskiego w "Rzeczypospolitej", który pisał, że nie wiadomo dla kogo Wajda zrobił ten film i, że temu panu już dziękuje. Muszę przyznać, że ta krytyczna sugestia długo mi na seansie zakrzątała myśli. Bo pierwsze wrażenie jakie "Katyń" pozostawia jest dokładnie takie. Film wydaje się zlepkiem bezsensownie pociętej taśmy filmowej, która sensownego kształtu nabiera dopiero w ostatniej scenie. Ale chwila...
Po krótkim czasie spojrzałem na film Wajdy inaczej. Podoba mi się jak szeroko ukazany został tutaj temat. "Katyń" przywodzi mi na myśl nagrobną tablicę, na której wyryte zostały treści o prawdzie, kłamstwie, bólu, patriotyzmie. To najbardziej pogrzebowy film jaki widziałem, nie tylko w treści, ale też w formie. Zdjęcia Edelmana portretują twarze pełne strachu i bólu, skupiają się na szczególe, dalszy plan jest zawsze nieostry, nakierowują nas one na indywidualny dramat bohaterów, którzy- i to chyba jest kwestia kluczowa- nie sprawiają wrażenia posągów, idei obleczonych w ludzką skórę, chociaż przecież nimi są. Ale patrząc na nich widzimy najpierw ludzi, a potem dopiero postawy jakie prezentują, dzięki czemu film nie wchodzi w pułapkę przesadnego patosu. Nawet z opozycyjnymi stanoiskami bohaterów Chyry czy Glińskiej trudno się po części nie zgodzić. Może się mylę, ale wydaje mi się, że może i przypadkowo, ale Wajda wręcz lekko krytykuje czysto heroiczny patriotyzm (postać Pawlickiego). Wydaje się to niemożliwe, a jednak...Wielka w tym wszystkim zasługa aktorów. Prym wiedzie Andrzej Chyra, który miał do zagrania najciekawszą postać i z zadania wywiązał się lepiej niż wyśmienicie. Żmijewski, Englert, Stenka, a nawet Ostaszewska i Małaszyński, których nie trawię, po prostu zrobili swoje najlepiej jak mogli. Brawo!
Nie tylko ostatnie sekwencje zapadają w pamięć. Wspaniała jest scena Wigilii Bożego Narodzenia w obozie, a scena ją poprzedzająca jeszcze lepsza (Generał "patrzący" na żonę i wicewersa). Figura Chrytusa wśród ciał polskich żołnierzy potrafi wręcz przestraszyć i uderza swoją wymową. Oczywiście są też sceny raczej chybione, chociażby początkowa, która nie sprawdza się po prostu w roli wprowadzenia, czy też scena aresztowania wykładowców UJ, w której stado szczekających niemców wręcz mnie rozśmieszyło płycizną postrzegania zachowań żołnierzy III Rzeszy, którzy tutaj pokazani zostali jak jakaś psia horda...
Ale wracając do elegijnego charakteru "Katynia", chciałbym zwrócić uwagę na muzykę Krzysztofa Pendereckiego, która w ten pogrzebowy klimat ma ogromny wkład. Cicha, smutna, podniosła, pojawia się rzadko, ale zawsze trafia prosto w serce.
I na koniec coś, o czym nie można nie napisać- scena egzekucji. Krótko mówiąc nie mogła być lepsza, po prostu nie mogła, jest to geniusz w najczystrzej postaci, absolutny majstersztyk reżyserii, który daje wielkiego emocjonalnego kopa. Wszystkie wcześniejsze sceny plotą sieć symboli i dramatów, których powolne poznanie buduje napięcie i gromadzi w człowieku emocje, których detonatorem jest właśnie końcowy kwadrans. Kiedy ekran ciemnieje, a z głośników wylewa się żałobny chór nie mamy żadnych wątpliwości, że Wajda w swoim filmie oddaje wręcz religijny hołd pomordowanym w Katyniu. Powietrze przesiąka sakralna atmosfera, a przed oczami robi sie ciemno. I nie widzisz nic, wszyscy w ciszy opuszczają salę, w oczach łzy, w głowach setki myśli. Czy mogło być inaczej? Czego innego mogliśmy od "Katynia" oczekiwać jak nie swoistej filmowej żałobnej litrugii?
Ogromne wrażenie jakie wywarło na mnie dzieło Wajdy, które z dnia na dzień staje się jeszcze większe powoduje, że będę gorąco kibicował "Katyniowi" w wyścigu po Oscara.
A tego bym się nigdy nie spodziewał, bo z reguły zawsze było tak, że nasz kandydat wydawał się być po prostu beznadziejny. Zawsze się mówi, żę takie filmy jak "Katyń" po prostu trzeba zobaczyć, nawet jeśli w gruncie rzeczy nie warto. Cieszę się, że mogę powiedzieć, że "Katyń" po perwsze wartro, a dopiero po drugie trzeba zobaczyć.
9/10