Przez Wajdę STRACILIŚMY szansę na ukazanie prawdziwego obrazu tej tragedii. Dla mnie to wszystko było za ładne, pachnące, z lekkim smutkiem na twarzy, a nie z ogromem tragedii. Nie jestem zwolenniczką krwi czy przemocy, ale oglądając ten film czułam JAKBY NIC SIĘ NIE STAŁO.
A to za przeproszeniem GÓWNO prawda! Może dla Polaków taki film jest dobry, bo wiemy jak było, nie potrzebujemy emocjonujących uniesień, czujemy w sobie patriotyczny zew zemsty i wewnętrzne oburzenie całą sytuacją (przynajmniej przyjmijmy, że tak jest) A taki chociażby Amerykanin czy Francuz nigdy już przenigdy nas nie zrozumie. Realizacja, sceny, kostiumy - wszystko wspaniałe, ale scenariusz... Zostawię bez komentarza.
Panie Andrzeju! Zawiódł mnie Pan!
Straciliśmy? Niby dlaczego? Wystarczy spróbowac zrobić kolejny film traktujący o mordach w Katyniu. I już... Wajda był chyba jedynym, który mógł zrobić pierwszy film o tej tematyce, żaden młody reżyser by sie na to nie odważył (i zapewne kasy by nie dostał).
Ale następny film zostanie już odebrany w stylu "A Polacy znowu o tym Katyniu... Ile można?" A o nominacji to już w ogóle będzie można pomarzyć. Pierwszy film na ten temat miał być wielkim dziełem - a wyszło, co wyszło...
Z tego co wiem to paru reżyserów próbowało zrobić film o Katyniu - ale pan Wajda "zarezerwował" sobie temat.