Ja wiem, że to tragedia narodowa i zawsze będzie odbierana w sposób sentymentalny, lecz pragnę zwrócić uwagę na technikę; która bynajmniej-nie zachwyciła. Formalistyka, sztuczność z filmu wybiega przekonanie, że Kraków (GG)przez okres trwania wojny był jedną smętną jaskinią kryjącą w sobie społeczność pogodzoną z klęską, a tak nie było ! Sztuczność w dyskursach aktorów mogę przemilczeć, bo w filmie operuje obraz nie słowo, ale pomimo charyzmatycznego, daleko od lekarza z L.Góry A.Żmijewskiego i frenetycznego A.Chyry pewnie nadal tkwiłabym na sali kinowej w mrozie i poczuciu lekkiego znużenia. Pani M.Ostaszewska widzę, że na pewno dość długo ćwiczyła te mało wyszukane pozy i 2-3 miny do każdej sceny, takie uniwersalne. Chciałabym również pominąć epizod z początku filmu, kiedy to jowialne blond dziewczęcie z mozartowskimi warkoczami w sposób niezwykle sztuczny żegna się z ojcem, przypomina mi to propagandę filmów, gdzie zakończeniem dzieciństwa jest odrzucenie 'misia' czy też wywrócenie konika na biegunach, co ma oddać charakter straconych złudzeń, dodam tu kilka innych epizodów, równie sztucznych tak jak i jeden wątek wątpliwie erotyczny (pocałunek Tura i Ewy, który przypomina mi historię Tony'ego Curtisa i Marilyn Monroe (w czasie kręcenia "Pół żartem..."). W kontekście artystycznym film mnie nie zachwycił, przepłynął tam i z powrotem, jednakże co chcę podkreślić tłustym drukiem, jakiego tu niestety na tym forum nie jestem w stanie ukazać, "Katyń" to film ważny, ważny dla polskiego odbiorcy, ważny dla samego twórcy- Andrzeja Wajdy i peroruję, iż jestem wdzięczna reżyserowi, że podjął ten temat, tak trudny, zwłaszcza w czasach niewoli, tej niewoli po 45'. Dziękuję.