Moje odczucia świeżo po seansie? hmm mieszane.
Chyba spodziewałam się czegoś lepszego. Aktorstwo mnie nie urzekło, film momentami był nudnawy?
Według mnie wspaniale zagrał Andrzej Chyra, a zaraz po nim Paweł Małaszyński.
Pierwszą sceną, która tak naprawdę spodobała mi się w filmie było śpiewanie kolędy, później było samobójstwo porucznika Jerzego?
Scena w której Anna otrzymuje dziennik męża rozwaliła mnie zupełnie, nie mogłam powstrzymać łez, chyba nawet nie próbowałam?
Egzekucja na Generale, później następny zabity, i kolejny? tak dochodzimy do sceny śmierci Andrzeja, a później porucznika pilota, która moim zdanie został najładniej pokazana (jeśli przyjmiemy, że scenę śmierci można nazwać ładna) nieudany wystrzał, modlitwa, różaniec ręku?